31 maj 2013

30 maj 2013

Piotr Pawlik - "Widmo i mrok duszy błękitnego smoka. Przebudzenie"


Tytuł: Widmo i mrok duszy błękitnego smoka. Przebudzenie

Autor: Piotr Pawlik

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2013


Moja ocena: 1/10
Zakładka: Arszenik



Jestem uprzedzona do polskiej fantastyki nie od dziś, czego nigdy nie ukrywałam. Nie są to jednak uprzedzenia bezpodstawne. Ostatnio, po kilku całkiem niezłych pozycjach, pomyślałam, że może coś się zmienia. Widmo i mrok duszy... skusiło mnie piękną okładką i tajemniczym opisem. Spodziewałam się czegoś, co najmniej, dobrego. Zawiodłam się bardzo okrutnie.

29 maj 2013

Patricia Briggs - "Wilczy trop" [Alfa i Omega]



Tytuł: Wilczy trop

Seria: Alfia i Omega - Tom 1

Autor: Patricia Briggs

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data i miejsce wydania: Lublin, 2013


Moja ocena: 10/10
Zakładka: Gotujące krew


Wilk Omega jest jak szaman wśród Indian, znajduje się poza wszelkimi układami i zależnościami. Musieli nauczyć ją spuszczać wzrok. Uległe wilki robią to instynktownie.

25 maj 2013

Gregory Funaro - "Palownik"



Tytuł: Palownik

Autor: Gregory Funaro

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2013


Moja ocena: 10/10
Zakładka: Gotujące krew


Zdawało mi się, że mnie wołasz. Tobie się zdawało, że coś mówię. Powiedz mi, jak mogłeś pomyśleć, że pozwolę Ci odejść?

24 maj 2013

15 maj 2013

Autor zbiorowy - "Assassin's Creed: 1 | Desmond"




Tytuł: Assassin's Creed: 1 | Desmond

Autor: Corbeyran, Defali, Hedon

Wydawnictwo: SQN

Data i miejsce wydania: Kraków, 2011


Moja ocena: 6/10
Zakładka: Intrygujący posiłek




Kultową serię Assassin's Creed zna z pewnością każdy zapalony gracz. Nieco później poznali ją czytelnicy literatury za sprawą książek, a teraz mogą cieszyć się również komiksem. Bez wątpienia, seria ta zyskała wielką sławę, i to słusznie. Wspaniały pomysł, interesujące losy bohaterów, dużo akcji. Tylko, że... No właśnie. Prawdę powiedziawszy, po tej wersji Assassin's Creed spodziewałam się czegoś zupełnie innego.

12 maj 2013

"Diabelskie wesele. Bajki z Polesia"




Tytuł: Diabelskie wesele. Bajki z Polesia

Autor: -

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Data i miejsce wydania: Poznań, 2013


Moja ocena: 7/10
Zakładka: Intrygujący posiłek



Otóż to, gorsza baba od diabła, bo i jego potrafi oszukać.

Bajki są bardzo specyficznym rodzajem literatury. Zna je każdy, zarówno dorośli, jak i dzieci. Poznajmy je już, kiedy literki są dla nas tajemnicą i słuchamy barwnych historii, zamiast je czytać. Z pewnością, ciężko byłoby znaleźć osobę, która nie kojarzyłaby Królewny Śnieżki czy Czerwonego Kapturka. Są również te mniej znane bajki, którymi zachwyca się wąskie grono społeczeństwa. Każda kultura ma własne historie tego typu. Ale wiele z nich jest bardzo do siebie podobnych.

Niniejszy tom jest zbiorem białoruskiej prozy ludowej. Zostały w niej spisane opowieści o różnych przygodach, podzielone i ułożone przez wzgląd na ich tematykę. Pojawia się więc sporo historii o diabłach, o królewnach, o trzech braciach czy o wiedźmach. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że są to po prostu bajki dla dzieci. Tyle, że w praktyce, absolutnie nimi nie są. Prawdę mówiąc, obawiałabym się, że po takich historyjkach moje dziecko miałoby zbyt wiele morderczych skłonności. O tym jednak później.

Przyznaję, że cały zbiór czyta się naprawdę wspaniale. Szybko, płynnie i przyjemnie. Nie trzeba się na niczym zatrzymywać, styl jest prosty i łatwy do przyswojenia. Kiedy już raz usiadłam nad książką, skończyłam ją w oka mgnieniu, nie musząc odkładać lektury ani na chwilę. Wspomnieć muszę też o przepięknym wydaniu. Twarda oprawa, całkiem grube kartki i wspaniałe rysunki, zdobiące treść. Jest więc i o czym poczytać i na czym zawiesić oko.

Wiele bajek, które znajdziemy w tym tomie, jest polskimi opowieściami, w nieco tylko zmienionej formie. Znajdziemy tu więc Królewnę Śnieżkę jako O ojcu, córce, rozbójnikach i królewiczu; Chłopca w stumilowych butach; Stoliczku, nakryj się; Bijcie kije samobije; a nawet historię o Odyseuszu! Można więc przypomnieć sobie dawne czasy, a na dodatek poznać znane bajki od innej strony.

Jedyny szkopuł to fakt, że "nasze" bajki kończą się szczęśliwie, a te... cóż. O ile główny bohater ma z reguły szczęście, o tyle z postaciami drugoplanowymi czy wrogami jest już zdecydowanie gorzej. Najczęściej każda historia przedstawia rozrywanie kogoś żelaznymi bronami. Ucinanie głów też jest dość popularne. Trzeba przyzwyczaić się pewnej brutalności, która może odrzucać.

Mimo to, Diabelskie wesele jest bardzo interesującym zbiorem. Nie poleciłam go dzieciom, ale starsi czytelnicy na pewno docenią barwność i lekkość, z jaką pisane są bajki. Pomysły są dość oryginalne, choć czasami zbyt często pojawia się jeden wątek. To jednak pozwala poznać tradycje opowieści z Polesia. Czytając, można się naprawdę dobrze bawić.

Za egzemplarz dziękuję serwisowi A-G-W.info i wydawnictwu Zysk i S-ka.



Recenzja napisana dla serwisu A-G-W.info.
Przeczytana w ramach wyzwania Czytam Fantastykę.

10 maj 2013

C.C. Humphreys - "Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli"



Tytuł: Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli

Autor: C.C. Humphreys

Wydawnictwo: Książnica [Publicat S.A.]

Data i miejsce wydania: Katowice, 2012


Moja ocena: 10+/10
Zakładka: Narkotyk nałogowego bibliofila



Nie nękajcie umarłych, albowiem oni udali się śladem tych, których uśmiercili za życia.

Podczas czytania tej powieści, wiele razy usłyszałam pytanie o słynnego wampira Drakulę. Każda moja odpowiedź brzmiała tak samo: Powtarzam po raz ostatni, to książka historyczna. Jak przypuszczam, ciężko w to uwierzyć. Z reguły taka literatura mnie nie pociąga, ale... Zacznijmy jednak od początku. Z rozmów tych więc, wywnioskowałam jedno: bohatera Brama Stokera znają wszyscy, o prawdziwym Kazykły beju mało kto słyszał. Według mnie, dzieło Irlandczyka jest czystą profanacją, godzącą w człowieka, choć zarazem bestię. Koniec końców, Wład Palownik może być uznawany za potwora. Ale przede wszystkim, był mężczyzną z krwi i kości, potrafiącym kochać, czuć i zadawać ból, jak każdy z ludzi.

Jestem więźniem. Zamkniętym w klatce swego ciała. A jednak nazywam się wolnym jak sokół.

Zacznijmy od tego, że pomimo mojej wiedzy na temat gatunku książki, nie spodziewałam się aż tak wiernego oddania faktów historycznych w samej jej treści. Autor wykazał się dużymi umiejętności, skupiając się nie tylko na głównej postaci, ale również na bohaterach pobocznych, o których wiele informacji - zgodnych z lekturą - można znaleźć, szukając w odpowiednich miejscach. Wydawałoby się, że ta realność może zgubić tę historię, uczynić ją bardziej nieprzystępną, nudną wręcz. C.C. Humphreys dał jednak doskonały przykład na to, jak historią zainteresować. I w jak wspaniały sposób można ją ukazać.

Torturuj innych, aby oni nie mogli torturować ciebie.

Kolejnym zaskoczeniem okazał się fakt, że - nie mam bladego pojęcia, jak autor do tego doprowadził, ale - zapamiętałam wszystkie imiona, nazwiska, przydomki, miejsca i daty, które pojawiły się w czasie lektury. Jest to tak szokujące, ponieważ nigdy mi się to nie zdarza. Zwłaszcza, jeśli padają jakiekolwiek daty. Wielce znacząca jest tu mina moich przyjaciół, słuchających mnie, kiedy używam tureckich nazw.

Trzeba umieć patrzyć na swoje ofiary, kiedy umierają.

Wład Palownik opowiada nam historię Drakuli już od wczesnego dzieciństwa bohatera, przechodząc przez okres jego młodości aż po dorosłość i, można powiedzieć, starość - na swój sposób. Możemy więc prześledzić charakter tytułowej postaci na różnych etapach jej życia - a więc już od momentu, kiedy Wład znajdował się w niewoli tureckiej i w Enderunie uczył się pod okiem tamtejszego agi - a także poznać czas, w którym Tepes zmienił się w żądnego krwi potwora, za jakiego uznaje go historia. Będziemy świadkami okrutnych nauk, które pobierał w twierdzy Tokat, a z których to, w późniejszym czasie, często czerpał inspiracje. Wreszcie, dowiemy się, jak doprowadził do tego, że żaden z mieszkańców Wołoszczyzny nie ośmielił się sięgnąć po wysadzany diamentami kielich, stojący na dziedzińcu, a Turcy ściągali turbany z głów na jego widok.

Los każdego został uwieszony na jego szyi.

Trzeba to przyznać - C.C. Humphreys ma niezaprzeczalny talent nie tylko w zainteresowaniu czytelnika, ale również w samym pisaniu. Oprócz tego, że historia nie jest moją ulubioną dziedziną, od książek tego typu odstrasza mnie język. Idealnym przykładem jest dzieło, które zna pewnie każdy, mianowicie - Krzyżacy Sienkiewicza. W tym miejscu, chcę prosić, żeby nikt nie oburzał się na to, co za chwilę powiem, bo o ile za pewne rzeczy Go szanuję, o tyle nazwisko Tego autora działa na mnie, jak płachta na byka. Nieważne, jak wspaniałym pisarzem jest, Jego styl sprawia, że [właściwie wszystkie] teksty Tego pana są dla mnie istną męczarnią. Z powieścią, którą właśnie tak zachwalam, nie miałam absolutnie żadnych problemów. Prawdę mówiąc, nawet, gdyby w tamtych czasach i w tamtym miejscu mówili zupełnie inaczej, i tak by mi to nie przeszkadzało. Przekaz ma być jasny i klarowny. Przyjemny. A język, choćby nie wiem, jak wiernie oddany, nie zawsze temu sprzyja.

Sokoły nie lubią czekać.

Nie bez powodu, bohaterów zostawiłam na sam koniec. Jak widać, w tekście powyżej wciąż przewijają się cytaty. Każdy z nich jest na swój sposób związany z Władem Drakulą. Wiele zostało wypowiedzianych właśnie przez niego. To pozwala nieco poznać tego człowieka, choć, oczywiście, zaledwie w minimalnym stopniu. Autor, jak sam twierdzi, wziął na siebie dość trudne zadanie. Trudne dlatego, że wybrał do przedstawienia postać legendarną [choć znaną niekoniecznie jako po prostu władcę]. Po przeczytaniu powieści, o Kazykły beju mogę powiedzieć jedno. Z pewnością, historie o jego okrucieństwie nie są przesadzone. Ale żadna z nich nie mówi o tym, że Wład Palownik był zarazem człowiekiem sprawiedliwym i genialnym. Po prostu genialnym. Jak wielu innych władców. O tym, z czasem, się jednak zapomina.

Błędem byłoby wspomnienie tylko o tytułowym bohaterze. Wbrew pozorom, nie do Drakuli zapałałam największą sympatią. Ion Tremblac, wedle tego, co udało mi się ustalić, jest postacią fikcyjną, stworzoną przez autora na potrzeby książki. Przez większą jej część, trwa przy boku Włada, będąc świadkiem większości jego czynów. I za tego bohatera oddaję Humphreysowi wielki szacunek. Jestem gotowa powiedzieć, że świetnie poradziłby sobie z dziełem, które byłoby tylko Jego wyobrażeniem. A mówię to na podstawie zaledwie tej jednej postaci, ponieważ jest ona niewątpliwie warta uwagi. Ponieważ Ion Tremblac to kreacja, którą z czystym sumieniem stawiam ponad [jakże wspaniałym] Tepesem.

Oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć, i Otchłań mu towarzyszyła.

Prawdziwa historia Drakuli stała się dla mnie dziełem, któremu trudno będzie dorównać. W chwili obecnej, nic nie sprawia mi takiej przyjemności, jak czytanie właśnie tej powieści. Nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach, po stokroć - nie. Lektura pełna krwi, przemocy, tortur, bólu i śmierci. Ciężka. Trudna. Ale wynagradzająca wszystko, jeśli tylko ma się odwagę, żeby ją poznać.

Z całego serca dziękuję za książkę grupie wydawniczej Publicat.

1 maj 2013

Podsumowanie miesiąca - Kwiecień 2013


Kwiecień minął zaskakująco szybko. Bardzo sprawnie, trochę męcząco i, okazuje się, nad wyraz pracowicie. Zdaje się, że przeszłam w tym miesiącu samą siebie. Jak to stwierdziłam, wzięłam do czytania za dużo książek na raz, ale czego się nie robi z miłości? Co prawda, powiedziałam nigdy więcej, jednak dobrze wiem... nikt z moli książkowych nie dotrzymuje takich obietnic.


W tym miesiącu przeczytałam aż 9 książek + 1 komiks + kilka tomów mang + niezliczoną rzeszę doujinów. Słowem, poszło całkiem nieźle:

Sherrilyn Kenyon "Pocałunek nocy"
William Szekspir "Makbet"
Joseph Bédier "Dzieje Tristana i Izoldy"


W sumie przebrnęłam przez 3709 stron, co daje dziennie ok. 124 strony.

Zdecydowanie największą przyjemność sprawiła mi lektura Koszmarów i fantazji. Syndrom HPL-a wciąż obecny [miejmy nadzieję, że szybko nie minie]. W dużym stopniu zachwycałam się też Oślepiającym nożem Brenta Weeksa [czekam na dalsze tomy z zapartym tchem].

Najmniej zachwycający w kwietniu okazał się Arisjański fiolet. Czekam na drugi tom z nadzieją, że będzie lepszy.

Dzieje Tristana i Izoldy czytane w ramach tego, że już dawno chciałam się z nimi zapoznać, a oglądanie po raz kolejny tego cudownego filmu [po którym nigdy nie mogę spać z żalu] tylko wzmocniło to pragnienie.

Z Makbetem zapoznałam się przy okazji oglądania sztuki teatralnej, która, co prawda nie była tym, czego się spodziewałam, ale i tak sprawiła mi przyjemność :)

Tu taka mała zapowiedź:


Ponieważ w maju wypadają moje urodziny, co z kolei oznacza prezenty książkowe, niezwykle cieszę się na ten miesiąc, mimo wszystko. W chwili obecnej czas spędzam na czytaniu wspaniałej historii Włada Palownika.