30 kwi 2013

Tricia Rayburn - "Mroczna toń" [Syreny]




Tytuł: Mroczna toń [Syreny - Tom 3]

Autor: Tricia Rayburn

Wydawnictwo: Dolnośląskie [Publicat S.A.]

Data i miejsce wydania: -


Moja ocena: 7/10
Zakładka: Intrygujący posiłek



Zobaczyłem, co chciałem zobaczyć.

Po przeczytaniu dwóch poprzednich tomów serii Syreny, nie mogłam nie zabrać się za trzeci z nich. Czytałam wiele opinii. Jedni twierdzili, że to wspaniałe zakończenie trylogii, inni, że całkowicie ją psuje. Oczywiście, musiałam przekonać się sama i nastawiłam się na to, że ta część może być sporo gorsza. Kilka godzin doszukiwania się błędów wszelakich - nie tylko tych języków - i obaw o swoje nerwy, stwierdzam, że... wcale nie jest tak źle.

Po dość burzliwym roku, Vanessa wraca z rodzicami do Winter Harbor. Tym razem, na dobre. Przynajmniej, dopóki nie wyjedzie na studia. Nie da się jednak obyć bez zmian. Kupują nowy dom, blisko oceanu, co ma pomóc dziewczynie, i jednocześnie sprzedają swój stary letniskowy domek. Vanessa pomaga przyjaciółce Paige w prowadzeniu restauracji i stara się zwrócić na siebie uwagę Saimona, do którego chce wrócić. Tymczasem, okazuje się, że niektórzy ludzie nie wierzą w anomalie pogodowe i odkrywają prawdziwy powód zeszłorocznych zdarzeń. Syreny. Tylko co zrobić, żeby nie dopuścić do rozpowszechnienia tajemnicy?

Cóż, trzeci tom jest z pewnością skromniejszy pod względem gwałtowniej akcji. Na dobrą sprawę, pomijając przeszkody, stojące naprzeciw związku Saimona i Vanessy w postaci jej natury, główny wątek antagonistów pojawia się dopiero po trzech czwartych całej powieści. Oczywiście, już wcześniej, miejscami, występują wskazówki co do tego, ale i tak dość późno. Czy mi to przeszkadzało? Niekoniecznie. Lubię zwykłe romanse, choć dla fanów typowego Paranormal może to być dość poważnym minusem.

Styl pani Rayburn ani trochę się nie zmienił, co niezwykle mnie cieszy. Po dość ciężkiej przeprawie z Płomieniem życia byłam bardzo zadowolona, że czytanie Mrocznej toni poszło mi tak szybko i sprawnie. Doprawdy cudowna odmiana i przy tym niesamowita radość.

O ile w drugim tomie pojawił się naprawdę bardzo pozytywny bohater, o tyle w tym takich nie dostarczymy. W większości, autorka skupiła się na znanych już postaciach, a o tych nowych, prawdę mówiąc, nie warto wspominać. Co również będzie bardziej wyjaśnione za chwilę, losy dość interesujących bohaterów pozostają nieznane i to jest drażniące.

Niestety, jedna rzecz naprawdę mnie zdenerwowała. Mianowicie, zakończenie. Ostatni rozdział jest po prostu, rzeczywiście zgodnie z negatywnymi opiniami, skopaniem całej serii. Zakończenie, które tak naprawdę nic nie wyjaśnia i nie jest zakończeniem. Być może, jest to otwarta furtka, pozostawiana dla autorki w razie chęci do dalszego kontynuowania serii. Ale czy naprawdę warto? Są takie opowieści, które można przedłużyć, ale gdyby rozciągnąć Syreny, obawiam się, że zrobiłaby się z nich rozmemłana papka. Dlatego też, ten rozdział niszczy całe dobre wrażenie, które istniało jeszcze przed dotarciem do niego.

Mroczna toń jest więc prawdopodobnie pozycją obowiązkową dla fanów serii, dobrą dla miłośników romansu, całkiem niezłą dla tych, którzy lubią Paranormal. Pomimo niektórych wad, czas spędzony na czytaniu tej pozycji, nie jest czasem zmarnowanym i absolutnie nikt nie powinien go żałować.

Za egzemplarz dziękuję grupie wydawniczej Publicat S.A.



29 kwi 2013

E.J. Allibis - "Płomień Życia" [UNIKA]



Tytuł: Płomień Życia

Seria: UNIKA - Tom 1

Autor: E.J. Allibis

Wydawnictwo: Damidos

Data i miejsce wydania: Katowice, 2012


Moja ocena: 6/10
Zakładka: Intrygujący posiłek


...Oto, czym jesteśmy. Emocjami. Niczym innym, tylko emocjami...

Wszystkiego, co związane z aniołami, chwytam się z całej siły, z nadzieją, że trafię na coś dobrego. A ponieważ darzę te istoty niemałą sympatią i zamiłowaniem, przeczytam pewnie wszystko, w czym się pojawiają. Co prawda, trzymam się raczej z daleka od aniołów, które nie mają nic wspólnego z tymi biblijnymi i sprowadzają zagładę na ludzki świat, ale po tego typu pozycje również sięgam od czasu do czasu. Kiedy więc usłyszałam, że seria UNIKA opowiada o tych niebiańskich istotach, nie mogłam się powstrzymać. Przestrzeżono mnie też od razu, że z typowi aniołami, te E.J. Allibis nie mają nic wspólnego. To jednak nie zmniejszyło mojej chęci zapoznania się z tą lekturą. Po - chciałoby się powiedzieć nareszcie! - skończeniu pierwszego tomu, mam dość mieszane uczucia.

Kiedy do Sefiry nieubłaganie zbliża się zagłada, najwięksi z aniołów, postanawiają ratować siebie i ludzi w dość ryzykowny i jednocześnie bolesny sposób. Z jednego anioła tworzą dwójkę młodych istot, powiązanych jedną duszą i w ich sercach umieszczają Byty Fundamentalne, których pragnie Zły, aby zawładnąć światem. Jedno z nich ukrywają na ziemi, drugie chronią przy sobie. Piętnaście lat później, trójka młodych ludzi - Jo, Zack i Eve - są świadkami niezwykłych zdarzeń, a już wkrótce przekonują się, że grozi im niebezpieczeństwo. Anioły przychodzą z pomocą. Od tej pory już nic nie będzie takie samo.

Przede wszystkim, muszę zacząć od poważnego minusa książki, który sprawił, że zajęła mi ona naprawdę sporo czasu. Dużo więcej, niż się spodziewałam. Płomień Życia rozkręca się naprawdę powoli i pierwsze sto pięćdziesiąt stron jest diabelnie męczące. Pomimo zapewnień znajomego, byłam pewna, że to się nie zmieni, ale na szczęście się myliłam. Później było znacznie lepiej.

Rzeczywiście, anioły z UNIKI bardzo różnią się od jakichkolwiek mi znanych. Właściwie, nie nazwałabym ich aniołami. To po prostu ciekawe istoty, które są stróżami ludzi. Niemniej, ich świat mnie wciągnął i sama chciałabym się w nim znaleźć. Być właśnie taką istotą. Potrafię wyobrazić sobie wspaniałą Sefirę, którą stworzył E.J. Allibis. I potrafię zachwycić się jej pięknem. Pomaga mi w tym wręcz magiczny język, który tak wspaniale opisuje wszelkie miejsca i wydarzenia, że zdecydowanie zapada w pamięć. Za to należy się duży plus.

Bohaterowie - przynajmniej niektórzy - to najbardziej interesująca część tej opowieści. Z początku miałam drobny problem z imionami Unika i Uniko, a raczej z ich odmianą, ale później przywykłam. Złożoność tych dwóch bytów i jednocześnie charakter każdego z osobna jest fascynujący, a główny antagonista - Ophidiel - czy epizodycznie występujący bohater - Mizar - są po prostu doskonałym połączeniem wielu emocji. Tak samo jak Yesod i Nishida, których to również można uznać za bardzo barwne postacie.

Co jeszcze niezbyt przypadło mi do gustu, to zakończenie. Było dość dynamiczne, ale może aż za bardzo w porównaniu do całej powieści. Martwi mnie też fakt, że tak naprawdę, w tym tomie zakończyłabym historię UNIKI. A przecież czekają jeszcze dwa! Nie mam pojęcia czego spodziewać się po drugiej części, która już czeka na mojej półce i, prawdę mówiąc, nie wiem czy chcę wiedzieć, co autor w niej zawarł. Obawiam się, że walka ze złem może być zbyt bardzo rozciągnięta, a to wszystko zepsuje. To jednak okaże się, kiedy już zapoznam się z dalszymi losami bohaterów.

Myślę, że Płomień Życia poleciłabym zarówno dzieciom, młodzieży, jak i dorosłym. Jest to coś nowego i przystępnego. Coś, co służy wyobraźni i co, jak sądzę, pomoże przepracowanym osobom chociaż na chwilę zapomnieć o trudach dnia codziennego.

Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Damidos.



Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytam Fantastykę.

23 kwi 2013

Jakub Ćwiek - Kłamca: Viva l'arte



Tytuł: Kłamca: Viva l'arte

Autor: Jakub Ćwiek, Dawid Pochopień, Grzegorz Nita

Wydawnictwo: SQN

Data i miejsce wydania: Kraków, 2012


Moja ocena: 10/10
Zakładka: Gotujące krew



I poznał kłamca, czym jest prawdziwe cierpienie... które ma wiecznie to samo oblicze i wszystkich czyni podobnymi.

Ponieważ mam już pewne przeświadczenie na temat twórczości Jakuba Ćwieka i jestem niemal pewna, że trafia ona w moje gusta, chętnie sięgnęłabym po kolejne pozycje spod pióra tego autora. Oczywiście, wypadałoby zapoznać się z Kłamcą. Powieść ta już dawno zwróciła moją uwagę przez wzgląd na okładkę - której to bohater od razu mnie urzekł - a także sam tytuł, niezwykle ujmujący z powodu moich skojarzeń, choćby z inną serią. Niestety, to jeszcze nie okazja do zapoznania się z tym dziełem. Tymczasem, dostałam możliwość przybliżenia się do tej historii poprzez - krótką, bo krótką, ale niezwykle interesującą - jej wersję komiksową. Jak sam Ćwiek twierdzi, wersja ta bardzo odbiega od oryginału, ale jest znacznie bliższa Jego osobistym wyobrażeniom głównego bohatera, zmienionym przez okładkę Piotra Cieślińskiego.

Tytułowy nordycki bóg Loki został zniewolony przez swoich własnych pobratymców. Kiedy więc anioły napadają na Valhallę, Kłamca zawiera z nimi pakt. Uwolniony, będzie wykonywać ich zlecenia, w zamian za specjalną walutę - anielskie pióra. Co ciekawe, zlecenia przekazuje mu sam archanioł Gabriel, a Loki całkiem skutecznie udaje księdza. Jako, że - nad czym bardzo ubolewam - jest to niestety tylko krótki komiks, zamieszczono w nim jedną historię, która - choć ciekawa - absolutnie mnie nie satysfakcjonuje. Za szybko się kończy, za mało wyjaśnia i pozostawia olbrzymi niedosyt - co jest doskonałą reklamą dla powieści, ponieważ czytelnik, zachęcony, z pewnością po nią sięgnie.

Na pierwszy rzut oka grafika może wydawać się nieco niedopracowana, w pewnym momentach, ale ta niedbałość nadaje jej artystyczności i nie ujmuje w żaden sposób wspaniałym rysunkom. Doskonały kunszt widać zwłaszcza przy Aztekach, gdzie każdy najmniejszy szczegół został wiernie oddany, urzeczywistniając wszystkie postacie. Jedyne, co lekkie nie przypadło mi do gustu, to okładka. Oczywiście, jasno wskazuje na różnice między wizją Cieślińskiego a Ćwieka. Wewnętrzne portrety Loki'ego jednak, również dają taki efekt, a mimo to, tam główny bohater nie wydaje się tak "potężny" - i wcale nie mam tu na myśli jego siły czy mocy - i prezentuje się w sposób dużo przyjemniejszy dla oka [co nie znaczy, że nie jest to "ostry" i mocny wygląd].

Sama postać Loki'ego jest wielce interesująca. Oczywiście, krótki komiks przybliża nam ją w niewielkim stopniu, ale i tak może zafascynować. Czy Kłamca jest dobry? Czy to, co robi, jest złe? Czy ma jakieś uczucia i wyrzuty sumienia? Możemy tylko spekulować. Ale czy nasze spekulacje są choć trochę prawdziwe? Tego nie wiemy. I z tego też powodu, pokusa sięgnięcia po książkę jest tym większa.

Komiks Kłamca to świetny prolog historii, która mogłaby stać się opowieścią genialną i bardzo bogatą. Miejmy więc nadzieję, że współpraca Jakuba Ćwieka, Dawida Pochopnia oraz Grzegorza Nity nie zakończy się na tym krótkim epizodzie i będzie trwać dalej.


Bardzo dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Sine Qua Non.



21 kwi 2013

J.D. Robb [Nora Roberts] - "Psychoza i śmierć"



Tytuł: Psychoza i śmierć

Autor: J.D. Robb [Nora Roberts]

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2013


Moja ocena: 8/10
Zakładka: Niedoprawiona ambrozja



A gdy otworzył pieczęć drugą, usłyszałem drugie Zwierzę, mówiące: >>Przyjdź!<<. I wyszedł inny koń barwy ognia, a siedzącemu na nim dano odebrać ziemi pokój, by się wzajemnie ludzie zabijali - i dano mu wielki miecz.

Prawdę mówiąc, sama byłam zaskoczona, że ta książka mnie zainteresowała. Choć Nora Roberts jest znaną i powszechnie cenioną autorką, mnie nigdy do niej nie ciągnęło. Nie omijałam jej powieści szerokim łukiem, ale też nie przypatrywałam się im za bardzo. Ot, kolejne dzieła sław, których nie przeczytam. Pewnie tak samo byłoby z tytułem Psychoza i śmierć, jednak jego fabuła, w pewnym stopniu, przypominała mi film Zdarzenie, a ten całkiem polubiłam. Spodziewałam się więc czegoś nadnaturalnego, a otrzymałam coś zupełnie innego. Co jednak nie oznacza, że ta inność spisała książkę na strony.

To był kolejny, normalny, pracowity dzień. Nic nie zapowiadało katastrofy, która miała się zdarzyć. W godzinach popołudniowych, w centrum miasta, gdzie w barze "On the Rocks" właśnie miała miejsce "szczęśliwa godzina", pracownicy firm odpoczywali po pracy, rozmawiali z klientami, spotykali się ze znajomymi, umawiali na randki. Słowem, robili to, co zwykle. Dwanaście minut później, większość z nich już nie żyła. W jednej, krótkiej chwili, osiemdziesiąt osób pozabijało się nawzajem. Nikt nie wie, co się stało. Do mediów przeciekają informacje o terroryzmie i substancji chemicznej, która rozprzestrzenia się w powietrzu. Porucznik Eve Dallas musi rozwiązać tę zagadkę nim zginie więcej osób.

Muszę powiedzieć, że kiedy zaczęłam już czytać, byłam bardzo zawiedziona. Dość szybko uświadomiłam sobie, że ta lektura nie ma z oglądanym przeze mnie filmem absolutnie nic wspólnego. Nie miałam jednak zbyt dużego wyboru i w myśl: Trudno. Wzięłaś, to teraz dokończ, czytałam dalej. Nie żałuję, choć początki były trudne. Przez kilka pierwszych rozdziałów musiałam się wdrożyć, ale im bardziej naprzód, tym lepiej. Na końcu po prostu nabijałam rachunek za prąd, nie kładąc się, dopóki nie skończę.

Książka zdecydowanie bardziej skupia się na akcji niż na bohaterach. Śledztwo wciąż gna do przodu, pojawiają się nowe fakty i jeśli ktoś ma ochotę przyjrzeć się pracy policji z bliska, poznając całą gamę szczegółów, to nie w tym przypadku. Autorka wciąż podsuwa poważne informacje, posuwające porucznik Dallas w kolejne miejsce i dające jej nowe wskazówki. W pewnym sensie, jest to zbyt łatwe. Cała akcja zawarta została w czasie dwóch dni, a to może pozostawiać niedosyt. Odniosłam wrażenie, że większość danych bohaterka ma podane, jak na tacy.

Mimo, że nie psychika i charakter postaci grają tu główne skrzypce, to również mają wpływ na fabułę i na czytelnika. Eve jest bardzo dobrze przedstawiona, a jej zachowania są wiarygodne. Nie denerwuje i choć na mnie nie zrobiła zbyt dużego wrażenie, z pewnością da się lubić. Za to jej mąż - Roarke - należy do tych bohaterów, o których nie sposób powiedzieć, że są niesympatyczni. Zarówno dzięki niemu, jak i kilku innym osobom, pomimo swej powagi, powieść nie jest ciężka do przetrawienia i w pewnym sytuacjach czytelnik może nawet się uśmiechnąć.

Pani Roberts z pewnością potrafi pisać. Jasny i klarowny styl są zdecydowanym plusem dla tego rodzaju książek. Nie ma też ciężkiego pióra, jak niektórzy autorzy, co sprawia, że dotarcie do końca historii jest zarówno proste, jak i przyjemne. Niewątpliwie, autorka potrafi też bardzo zaskoczyć. Zakończenie jest bardzo niespodziewane, nawet, kiedy już wszystko wydaje się być wyjaśnione.

Jedyne, co nieco mnie zawiodło, to fakt, że fabuła osadzona jest w czasach przyszłych i ten wątek nie jest zbyt rozwinięty. Co jakiś czas w treści przewijają się dość ciekawe urządzenia, których zastosowanie nie jest do końca jasne. Być może zostało to przedstawione w pozostałych powieściach z tej serii, ale przypuszczam, że jednak nie i naprawdę szkoda, bo mogłoby z tego wyjść coś bardzo dobrego.

Podsumowując, Psychoza i śmierć nie była tym, czym oczekiwałam, że będzie, ale jest to naprawdę całkiem niezły kryminał. Myślę, że spodobałby się fanom tego gatunku.

Dziękuję za egzemplarz serwisowi A-G-W.info i wydawnictwu Prószyński i S-ka.



Recenzja napisana dla serwisu A-G-W.info

20 kwi 2013

Pola Pane - "Arisjański fiolet. Cisza"



Tytuł: Arisjański fiolet

Autor: Pola Pane. Cisza

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2012


Moja ocena: 4/10
Zakładka: Niesmaczny eliksir



- Cześć mała - rzucił wesoło, wysiadając z auta. - Spóźniłem się?
- Nie, po prostu ja wstałam za wcześnie - powiedziałam, zrywając się na równe nogi.

- A ja myślałem, że będę ci musiał zrobić pobudkę.

- Z tym myśleniem nadal u ciebie nie za dobrze.

Zachęcona dobrymi opiniami o tej, nowej jeszcze, książce, chętnie się do niej zabrałam. Koniec końców, światy postapokaliptyczne są ostatnio w modzie. Dowiedziałam się, że Arisjański fiolet to głównie romans. Tym lepiej. Bardzo lubię romanse paranormalne - zwłaszcza w ostatnim czasie - w związku z czym, byłam nastawiona na pozytywny odbiór. Jednak, już w trakcie czytania, stwierdziłam, że debiut Poli przypomina mi moje pierwsze opowiadanie - do którego się nie przyznaję.

Emily Walker w wieku ośmiu lat zeszła z mamą pod ziemię i zamieszkała w bunkrze, wybudowanym przez dziadka, po tym, jak w planetę uderzyła kometa, pozbawiając ją tlenu. Po dziesięciu latach kobiety postanawiają wyjść na powierzchnię, aby przekonać się czy ktoś jeszcze przeżył. Okazuje się, że na Ziemi pojawiła się nowa cywilizacja. "Ludzie" z pomarańczową, gładką skórą - Arisjanie - pozbawieni emocji i uczuć wyższych, przybyli ze swojej planty, by pomóc ludziom. Na drodze Emily staje jeden z nich i pomaga dziewczynie oraz jej matce. Wkrótce nastolatka rozpoczyna nowe życie, a jej wybawiciel - Korin - staje się kimś więcej.

Z pewnością główną wadą powieści jest jej naiwność. I nie mówię tu o naiwności głównej bohaterki - choć ta również występuje, w dodatku w ilościach, które przyprawiają o ból głowy - ale jako o całości lektury. Każde zdarzenie było bardziej niedorzeczne niż to poprzednie, a fabuła została okraszona mnóstwem błędów logicznych. Przewidywalna, nietrzymająca w napięciu, nudna, jednym słowem.

Zacznijmy od Emily. Już przy spotkaniu z pierwszym innym człowiekiem rzuca mu się w ramiona, opowiada historię swojego życia, obdarza potężną dawką zaufania, a gdy ta osoba następnego dnia nie zjawia się przy niej, jest bardzo zawiedziona, zaskoczona i zdołowana. Podejrzewa Arisjan o wszystko, co najgorsze - co akurat wcale nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie - ale podejrzenia te zostają zduszone w zarodku po jednej, może kilku rozmowach z nimi. Ciąg dalszy, mili państwo, czyli, można by powiedzieć, pierwsze spotkanie z Korinem - który przy "ocaleniu" dziewczyny nie zawahał się do niej strzelić - a ona nie wie, co się z nią dzieje w jego obecności, chce się mu podobać, ufa mu bezgranicznie i od razu z miejsca zakochuje się w kimś obcym. Rozumiem, że może być dość niereformowalna, jako, że nie żyła razem z innymi ludźmi, ale to i tak nie działa w ten sposób. Do tego, skoro już jesteśmy przy kwestii jej życia pod ziemią, bohaterka jest super inteligentna, wie dużo więcej niż powinna i ma niesamowite umiejętności - mowa tu o normalnych umiejętnościach, nie jakiś super mocach. Uczyła ją mama, świetnie, ale nie ma najmniejszych szans, żeby mogła nauczyć ją AŻ TYLU rzeczy tak skutecznie.

Korin - idealny Arisjanin, nie ma dla niego takiego pojęcia jak miłość, ale - jakżeby inaczej - w jakiś niewyjaśniony sposób ciągnie go do Emily - choć nie jest jakoś specjalnie ładna - i nie chce jej zranić. Cóż, mogę się założyć, że w końcu dojdzie do tego, że jego geny w jakiś dziwny sposób nie będą miały na nic wpływu i się zakocha. Matka głównej bohaterki wykazuje całkowity brak strachu przed nowym otoczeniem, doskonale przystosowuje się do nowego środowiska i nic nie jest dla niej podejrzane. Kori, czyli arisjański wyjątek, bardzo pozytywnie nastawiona do głównej bohaterki i okazująca jej dużą przyjaźń. Krótko mówiąc, naiwność wylewa się każdym kątem.

Poza tym, kilku bohaterów w sposób wręcz wybitny przypomina mi postaci z innych dzieł. Na przykład, biolog i jego "Co istota tutaj robi?" kojarzy mi się z Przemko z popularnego serialu Brzydula, a pewna pielęgniarka z uroczą Molly Weasley, występującą w Harrym Potterze.

Choć książkę czyta się dość szybko - ale jednak męcząco z powodów wymienionych powyżej - styl pozostawia wiele do życzenia. Narracja pierwszoosobowa narracją pierwszoosobową, ale nie sądzę, żeby zamierzeniem autorki było przedstawienie bohaterki w tak dziecinny sposób.

Ciekawym dodatkiem do powieści jest płyta z utworami zespołu Rayne. Trzeba przyznać, że to bardzo pozytywny element, choć piosenki głównej bohaterki już takim nie są. Wszelkie umieszczanie muzyki w tekście jest dość ryzykowne, bo ciężko zrobić to w odpowiedni sposób. W tym przypadku, było to zwyczajnie niepotrzebne.

Arisjański fiolet to debiut niezbyt udany, ale może zyskać pewną sławę wśród nastolatek spragnionych nowości. Pozwolę sobie zresztą nawiązać do opinii Agnieszki Parzych, która to jest umieszczona na okładce i powiem, że jednak powieść ta odniosłaby sukces tylko wtedy, gdyby była porównywana do Zmierzchu.


Dziękuję bardzo za egzemplarz autorce książki.



19 kwi 2013

Sherrilyn Kenyon - "Taniec z diabłem" [Mroczny Łowca]



Tytuł: Taniec z diabłem

Seria: Mroczny Łowca - Tom 3

Autor: Sherrilyn Kenyon

Wydawnictwo: MAG

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2011


Moja ocena: 10+/10
Zakładka: Narkotyk nałogowego bibliofila


- To jest prawo dżungli. Zdradzeni pożerają zdrajców. 
Zarek rzucił mu rozbawione spojrzenie. 
- A to prawo mojej dżungli: zabić wszystkich i niech Hades sam ich sobie posortuje.

Objęcia nocy zakończyły się w sposób, który, po pierwsze, w pewnym sensie szokował czytelnika, po drugie, wprawiał go w takie zdumienie i ciekawość, że nie pozostawiało wątpliwości to, iż bohaterem kolejnego tomu, stanie się, wzbudzający skrajne emocje, Mroczny Łowca - Zarek. I rzeczywiście, po zapoznaniu się z tą historią - a nawet, jedynie po przeczytaniu części drugiej - trudno wyobrazić sobie lepszy tytuł niż wybrany przez autorkę Taniec z diabłem.

Mroczni Łowcy żyją samotnie. Nie mogą spotykać się ze sobą nawzajem, ponieważ w ten sposób osłabiają swoje moce. Nie mogą mieć kobiety na dłużej niż jedną noc. Zarek jest najniebezpieczniejszym z nich i zarazem najbardziej samotnym. W obawie przed jego szaleństwem, Artemida zesłała swego sługę na Alaskę. Teraz, bogini pragnie pozbyć się Zareka. W wyniku obietnicy, pozwoliła, by przed tym osądziła go nimfa sprawiedliwości - Astrid. Ta jednak, jeszcze nigdy nikogo nie ułaskawiła. Tymczasem, Artemida nie zamierza dotrzymać słowa - morderca już wyruszył na łowy.

Trzeci tom serii, jak do tej pory, okazał się najlepszym. Przewyższył swoje poprzedniczki nie tylko pod względem fabuły i pomysłowości, ale także pod względem bohaterów. Przewyższył wielokrotnie. Taniec z diabłem czytałam niejeden raz i za każdym takim razem, powieść wzbudzała we mnie silne emocje. Prawdę mówiąc, fragment tej historii zaliczyłam do jednych z najbardziej wzruszających scen, jakie miałam przyjemność czytać, a zdanie Ja tylko chciałem trochę chleba do tej pory brzęczy mi w głowie. Nie wyobrażam też sobie, żeby ktoś był wobec tej sceny całkowicie obojętnym. Musiałby nie mieć serca.

Wspominałam wcześniej, że każdy Mroczny Łowca, głęboko w sobie, skrywa swoje rany i ból. Zarek jest jednak inny. Żyje w samotności, w spartańskich warunkach i każdy wierzy, że jest szalony. Dlatego, ten wojownik nie musi ukrywać swojego bólu, skoro i tak nikt go nie zobaczy. Zarek jest sarkastyczny i niedostępny, co stało się jego sposobem na obronę przez kolejnym cierpieniem. Jednocześnie, Mroczny Łowca ma bardzo wrażliwe i dobre serce, jest gotów nieść pomoc każdemu, kto jej potrzebuję.

Astrid bardzo różni się od pozostałych bohaterek, występujących w serii. Nikt jej nie ściga, nikt na nią nie poluje - przynajmniej na początku, ale wybawienie damy z opresji to jeden z głównych wątków, mających na celu ukazanie siły wojowników - a ona sama jest zwiastunek kary. I choć w swoich sądach jest surowa, ma też delikatną osobowość.

Pokochałam Zareka już w poprzednim tomie i wiedziałam, byłam tego pewna, że po Tańcu z diabłem zmieni się tylko intensywność tej miłości. Oczywiście, mogła tylko wzrosnąć.

Akcja tej części jest równie wciągająca i równie dynamiczna, jak poprzednich. Różni się jednak tym, że o ile u każdego Mrocznego Łowcy, oczekiwałam szczęśliwego zakończenia, o tyle u Zareka absolutnie takowego się nie spodziewałam. Jest ono tak zaskakujące, że po zamknięciu książki, przez jakiś czas, byłam całkowicie owładnięta myślą o nim.

Reasumując, Taniec z diabłem jest powieścią absolutnie wspaniałą i wzruszającą. Warto dodać, że chociaż tomy z serii Sherrilyn Kenyon można czytać bez znajomości poprzednich, nie polecam tego, ponieważ wszystkie wątki w jakiś sposób się łączą. Zwłaszcza te związane z Zarekiem. Dzięki przeczytaniu tomu drugiego i trzeciego, w takiej właśnie kolejności, możemy lepiej poznać głównego bohatera. Zdecydowanie polecam fanom fantastyki i romansów paranormalnych, a także miłośnikom dramatów.


17 kwi 2013

Z polowania [IV 2013]


Jak pisałam przy dodawaniu książek na początku miesiąca, czekałam na kolejne i obiecałam, że uzupełnię zbiór, kiedy tylko przyjdą. Dlatego teraz, kiedy mam już wszystkie, których się spodziewałam na swojej półce, przedstawiam stosik właściwy:



Od prawej:

Brent Weeks Oślepiający nóż - Ponieważ moim zamierzeniem było przedstawienie całego zbioru, na zdjęciu powtórnie pojawiła się ta pozycja. Została już zrecenzowana i moją [bardzo dobrą] opinię o niej można przeczytaj w [Recenzji].

H.P. Lovecraft Koszmary i fantazje. Listy i eseje - Wspaniała limitowana edycja od wydawnictwa Sine Qua Non. Lektura zapewniła mi naprawdę wiele emocji, a oprócz tego miała też na mnie [świetny] bardzo duży wpływ. Koniec końców, HPL był znakomitą osobą i pozostaje tylko żałować, że TAKI człowiek odszedł tak wcześnie. [Recenzja]

Pola Pane Arisjański fiolet - Powieść otrzymana od samej autorki w zamian za SZCZERĄ recenzję. I zapewniam, że owa recenzja będzie bardzo szczera. Serdecznie dziękuję autorce za dedykację i autograf. Książka już za mną, natomiast jej recenzja pojawi się w sobotę. Byłam zachęcona przez pozytywne opinie, ale niestety, mogę już powiedzieć, że srodze się zawiodłam. Płyta widoczna na zdjęciu została dołączona do książki i w chwili obecnej jest przeze mnie srodze katowana od czasu, gdy przesyłka dotarła. [Recenzja]

Tricia Rayburn Mroczna toń - Trzeci tom serii od Publicatu. Większość recenzji, z jakimi się spotkałam, głosi, że to kiepskie zakończenie trylogii i Mroczna toń jest znacznie gorsza od swoich poprzedniczek. Oczywiście, przekonam się o tym samym. Jak na razie, jestem nastawiona tylko na zaskoczenie. [Recenzja]

C.C. Humphreys Wład Palownik - Ponownie od Publicatu. Pozycja, na którą czaję się od dawna i która znajdowała się na mojej liście Must Have. Zdecydowanie nie odpuściłam i zapoznam się z tą [mam nadzieję] wspaniałą historią. [Recenzja]

E.J. Allibis Płomień życia, Ostatnie wrota [UNIKA] - Dwa tomy nowej serii w ramach pierwszej przesyłki od wydawnictwa Damidos. Niestety, na zdjęciu w odwrotnej kolejności niż być powinny. Czekają spokojnie na swoją kolej, która pewnie nastąpi szybciej niż później, jako, że historia podobno związana z aniołami. Co dla mnie, oczywiście, jest ogromną fascynacją. [1], [2]

J.D. Robb [Nora Roberts] Psychoza i śmierć - Dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka oraz serwisu A-G-W.info. Niespecjalnie ciągnie mnie do tej autorki, jednakże fabuła jej powieści przywiodła mi na myśl pewien film, który widziałam nie tak dawno temu, a który mnie zainteresował. Póki co, martwi mnie jedynie fakt, że na wewnętrznej okładce, gdzie ukazane są książki z tej samej serii wciąż przewija się słowo śmierć. W trakcie czytania. [Recenzja]

Na końcu, mało wyraźny, ale jednak najnowszy numer periodyku Coś na progu wydawnictwa Dobre Historie. Dołączona była jeszcze przypinka, ale jako, że znalazła już swoje miejsce, nie została uwieczniona na zdjęciu. Za to, ze względu na to, że niesamowicie podoba mi się jej tekst, pozwolę go sobie przytoczyć [i, być może, zalecić wprowadzenie w życie]: One Tequila, two Tequilas, three Tequilas, FLOOR!

14 kwi 2013

H.P. Lovecraft - "Koszmary i fantazje"




Tytuł: Koszmary i fantazje. Listy i eseje

Autor: H.P. Lovecraft

Wydawnictwo: SQN

Data i miejsce wydania: Kraków, 2013


Moja ocena: 10+/10
Zakładka: Narkotyk nałogowego bibliofila



Myśmy Czas schwytali i zakuli w kajdany, bo inaczej zabiłby bogów.

HPL-a znają wszyscy fani fantastyki. Z pewnością, wiele więcej osób słyszało jego nazwisko. Jest jednym z tych pisarzy, który naprawdę docenieni zostali dopiero po śmierci. Stworzył wspaniały świat i miał naprawdę oryginalną osobowość... którą jednak mało kto zna. Koszmary i fantazje pozwalają poznać tego słynnego autora od nieco innej strony. Dzięki nim można zobaczyć Go, jako Dziadka i Starszego Dżentelmena z Providance. A wreszcie, możliwym staje się przekonanie o genialności osoby Lovecrafta.

Dzięki wydawnictwu Sine Qua Non możemy poznać obszerny zbiór listów i esejów, pisanych ręką mistrza. Dodatkowo, wydawca raczy nas wspaniałą formą owego tworu. Przepiękna, klimatyczna okładka, twarda, należy dodać, z charakterystycznymi wypukłymi elementami. Grafika, zdobiąca zarówno przód, jak i tył obwoluty, a także znajdująca się na kartach, pomiędzy tekstami, doskonale oddaje pomysłowość i myśli samego autora, który to nieraz w swoich dziełach, starał się odtwarzać własne koszmarne fantazje.

Wielkie gratulacje i szacunek należą się tłumaczowi - Mateusz Kopacz nie tylko perfekcyjnie przełożył tekst. Jego liczne przypisy naprawdę ułatwiają czytelnikowi zrozumienie pewnych zagadnień, a także zapoznają go z ciekawostkami, których, być może, na własną rękę, odbiorca nigdy by nie poznał. Osobiście uważam, że oprócz wspaniałości samej treści, należy przy niej dostrzec wzorcowość tłumacza.

Żyję tylko po to, by uchwycić pewną cząstkę tego ukrytego, wprost nieuchwytnego piękna; piękna, które całkowicie przynależy do sfery snu i które, jak czuję, znałem blisko, upajając się nim przez długie eony przed moimi narodzinami lub narodzinami tego czy jakiegokolwiek innego świata.

Z reguły, jeśli ktoś widzi w tytule książki słowo "listy", przechodzi obok niej obojętnie, uznając ją za nieinteresującą, pozbawioną większego sensu - poza oczywistym przytoczeniem słów danej osoby - i często niezrozumiałą dla zwykłego szaraczka, który nie jest adresatem owej korespondencji. Nic bardziej mylnego, przynajmniej, nie w tym przypadku. Lovecraft obłędnie operuje piórem, zmieniając tematy jak rękawiczki w tekstach, niekiedy długich na kilkadziesiąt stron (ale absolutnie nie nudnych i nużących!) i od spraw osobistych, wędrując przez poglądy filozoficzne i religijne aż po opisy krajobrazów i miejsc.

Ostatecznie istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że listy Lovecrafta zostaną uznane za jego największe literackie i osobiste osiągnięcie.
- S.T. Joshi

Listy, które możemy przeczytać w tym zbiorze fascynują osobowością i charakterem pisarza tak bardzo, że na koniec czuć wielki niedosyt. Prawdopodobnie, nie miałabym dość, nawet, gdybym przeczytała wszystkie i choćby HPL opisywał w nich jedynie architekturę. Pozostaje więc mieć nadzieję, że z czasem polski czytelnik będzie miał dostęp do większej ilości tych wybitnych treści.


Z całego serca dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.



13 kwi 2013

Sherrilyn Kenyon - "Objęcia nocy" [Mroczny Łowca]



Tytuł: Objęcia nocy

Seria: Mroczny Łowca - Tom 2

Autor: Sherrilyn Kenyon

Wydawnictwo: MAG

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2011


Moja ocena: 10/10
Zakładka: Gotujące krew


Nigdy nie myśl o przyszłości. Ona i tak przyjdzie.

Drugi tom z serii Mrocznego Łowcy nie czekał długo aż pochwyciłam go w ręce. Byłam niezwykle zainteresowana tym, czy autorce uda się utrzymać poziom poprzedniej części. Jak się okazało, Objęcia nocy w niczym nie ustępują swojej poprzedniczce i pozostawiają równy niedosyt po spotkaniu z nimi. Niedosyt, który, na szczęście, Sherrilyn Kenyon zaspokoi.

Talon był celtyckim wojownikiem, którego przeklęli starożytni bogowie. Kiedy zamordowano jego siostrę, poprzysiągł zemstę. Umierając, zawarł pakt z Artemidą. W zamian za możliwość dokonania zemsty na klanie, który go zdradził, oddał duszę i rozpoczął wieczną walkę z Daimonami. Nigdy nie żałował swojego wyboru. Nigdy, aż do czasu, w którym spotkał Sunshine Runningwolf. Niekonwencjonalna kobieta wydaje się być dla niego idealną partnerką. Piękna, seksowna i nie szuka stałego związku. Jednakże, im więcej czasu Talon spędzał w jej towarzystwie, tym częściej wracał do marzeń, których nie powinien pamiętać. Wrogowie wojownika wciąż chcą zniszczyć jego i wszystkich mu bliskich.

Objęcia nocy przypadły mi do gustu tak samo jak Rozkosze. Fabuła była równie fascynująca i tak samo wciągająca. Nie zabrakło też humoru, wyjętego rodem z czystej komedii i połączonego z mrocznym tematem i melancholijnością bohaterów. Również, jak w pierwszej części, mamy do czynienia przede wszystkim z romansem, w związku z czym czekają nas tak samo miłe dla czytelnika sceny erotyczne. Niezaprzeczalnie w podobnych ilościach.

- Zawsze mówisz, co ci przyjdzie na myśl?
- Przeważnie. Pewne myśli zachowuję dla siebie. Kiedyś mniej się przejmowałam i waliłam wszystko prosto z mostu, ale za którymś razem moja współlokatorka z college'u wezwała pogotowie psychiatryczne. Wiesz, oni naprawdę mają kaftany.

Sherrilyn Kenyon jest jedną z autorek, należących do grona pisarzy, którzy wspaniale tworzą swoich bohaterów. Talon i Sunshine pasują do siebie pod pewnymi względami. Mroczny Łowca żyje w chatce na bagnach w otoczeniu aligatorów, które są jego przyjaciółmi i ochroniarzami jednocześnie. Sypia nago i absolutnie nie przejmuje się oburzeniem giermków, którzy w czasie owego odpoczynku go odwiedzą - mowa oczywiście o cudownym Nicku. Sunshine z kolei, to artystka w pełnym tego słowa znaczeniu. Niezorganizowana, kontrowersyjna, zajadająca się tofu i mająca naprawdę ciekawe, ale zarazem specyficzne myśli.

W drugim tomie styl autorki pozostaje niezmienny i wciąż jest tak samo lekki, przyjemny, a także barwny. Powieść da się przeczytać w ciągu jednego dnia i to niezwykle szybko. To się chwali. Niekiedy kolejne części serii są pozbawione uroku pierwszej, ponieważ twórca za wszelką cenę chce się poprawić. Na całe szczęście, Sherrilyn Kenyon nie próbowała nic zmieniać.

Podsumowując, Ci, którym podobały się Rozkosze nocy, będą zachwyceni Objęciami. Spodobają się również fanom tej lżejszej fantastyki i romansów paranormalnych. Polecam.


Wyzwania: Paranormal Romance, Czytam Fantastykę, Z półki

12 kwi 2013

Sherrilyn Kenyon - "Rozkosze nocy" [Mroczny Łowca]



Tytuł: Rozkosze nocy

Seria: Mroczny Łowca - Tom 1

Autor: Sherrilyn Kenyon

Wydawnictwo: MAG

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2010


Moja ocena: 10/10
Zakładka: Gotujące krew


O sarkazmie, imię twe: Nick.

Sherrilyn Kenyon stworzyła serię, opowiadającą o Mrocznych Łowcach - mężczyznach, którzy oddali swoją duszę Artemidzie - greckiej bogini - w zamian za zemstę na swoich wrogach. Są nieśmiertelni, żyją w ciemnościach i walczą z Daimonami - Apollitami, którzy przedłużają swoje życie, żywiąc się ludzkimi duszami. Mrocznym Łowcą nie wolno się z nikim związać. Tylko prawdziwa miłość może ich uwolnić.

Tom pierwszy przedstawia historię Kyriana z Tracji. Były starożytny wojownik pewnej nocy budzi się w nieznanym sobie pomieszczeniu, przypięty kajdankami do ludzkiej kobiety. Okazuje się, że za wszystkim stoi jego zacięty wróg - Daimon Desiderius. Kyrian musi uwolnić się przed świtem, co nie stanowi zbyt wielkiego problemu. Kiedy jednak okazuje się, że Daimony polują również na Amandę, Kyrian podejmuje się zadania ochrony kobiety.

Po przeczytaniu Rozkoszy nocy byłam zachwycona. Powieść jest nie tylko ciekawa, ale również pełna humoru. Akcja nie stoi w miejscu i wciąż gna do przodu. Właściwie nie ma w powieści momentu, któremu można by nadać miano przysłowiowego "zapychacza". Trzeba też przyznać, że Mroczny Łowca to, przede wszystkim, pomimo bardzo interesującej fabuły, seria romansów paranormalnych i już po samej okładce można stwierdzić, co czytelnik w nich znajdzie. Tytuł również jest wielce wymowny. Sceny erotyczne w Rozkoszach są idealne dla tych, którzy nie są przyzwyczajeni do takich treści, ale są nimi zainteresowani. Opisy nie są ordynarne, wręcz przeciwnie, a autorka nie stawiała na absolutną dokładność, jak niektórzy twórcy erotyków. Dodatkowo, sceny te "nie wieją nudą".

Co zaś się tyczy bohaterów - każdy Mroczny Łowca charakteryzuje się pewnymi wspólnymi cechami. Są oni, na swój sposób, samotni, w pewnym sensie zgorzkniali, każdy nosi w sobie jakieś rany i złe wspomnienia. I każdy radzi sobie z nimi na różny sposób. Kyrian jest pełen werwy, odwagi i uroku. Nie przeszkadza mu dobra zabawa i sam często żartuje. Jest też dość opiekuńczy.
Amanda z kolei, to pewna siebie kobieta, która nie boi się tej pewności okazać. Pochodzi z rodziny, która walczy z "wampirami" i posiada pewne zdolności parapsychiczne, których jednak nie jest do końca świadoma. Posiada też duży spryt, co objawia się w trudnych sytuacjach.
Jednak absolutnym mistrzostwem - i to nie tylko w tej części - jest postać Nicka Gautiera, Giermka, czyli ludzkiego pomocnika Mrocznych Łowców. Nick to bohater z niesamowitą prezencją, cudownym urokiem osobistym, świetnymi tekstami i charakterem... I tak, szaleję na jego punkcie, wciąż mając nadzieję, że autorka postanowi napisać jeden tom, przeznaczony specjalnie dla niego.

Powieść czyta się niezwykle szybko, dzięki wspaniałości i prostoty pióra Sherrilyn Kenyon. Potrafi interesująco przedstawić wszystkie wydarzenia, jednocześnie absolutnie nie zanudzając czytelnika i nie zamęczając go. Dodatkowo, dużym plusem są tajemnice, które ciągnie ona przez całą serią i które łączą poszczególne tomy oraz wszystkich Mrocznych Łowców.

Podsumowując, Rozkosze nocy to wspaniała lektura dla miłośników romansów paranormalnych, a także dla tych, którzy chcieliby zatracić czas przy czymś lekkim.


Wyzwania: Paranormal Romance, Czytam FantastykęZ półki

9 kwi 2013

Suzanne Collins - "Igrzyska śmierci" [Igrzyska Śmierci]



Tytuł: Igrzyska śmierci

Seria: Igrzyska Śmierci [Tom 1]

Autor: Suzanne Collins

Wydawnictwo: Media Rodzina

Data i miejsce wydania: Poznań, 2012


Moja ocena: 6/10
Zakładka: Intrygujący posiłek


Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree.

Wielki "bum" na Głodowe Igrzyska być może już minął. To jednak nie sprawiło, że przestały być popularne. Świat oszalał na punkcie tej książki. Prawdopodobnie ekranizacja przyniosła jej jeszcze większą sławę. Czy słusznie? Niekoniecznie.

Autorka przedstawia czytelnikom świat dwunastu dystryktów, z których co roku jest wybieranych dwóch trybutów do uczestnictwa w igrzyskach. Aby ludzie pamiętali o karach za dawny bunt, każdego roku są zmuszeni do oglądania śmierci swoich dzieci. Kiedy Primrose Everdeen w wieku dwunastu lat, podczas swoich pierwszych igrzysk, zostaje wylosowana, Katniss, jako jej starsza siostra, zgłasza się na ochotnika, tym samym decydując się na walkę. Po raz pierwszy od wielu lat, najbiedniejszy z dystryktów ma szansę na zwycięstwo. Ale wygrywa tylko jeden. Rozpoczyna się potyczka ze śmiercią.

Z historią Collins sprawa jest prosta. Świetny pomysł, niewystarczająco dobre wykonanie. Doskonała kreacja świata przedstawionego, zbyt prosty, lekki styl i nieodpowiednie przypisanie grupy odbiorców. Powieść dla młodzieży? Proszę bardzo, ale nie z takim tematem. Mija się to z celem, kiedy przedstawiciel tej, tak zwanej, młodzieży, zbyt młody, nieświadomy, ale zafascynowany, sięga po lekturę pełną śmierci i trudnych tematów, których nie zrozumie, ale i tak będzie zachwycony, bo przecież pomysł "fajny", a w dodatku kierowany specjalnie do niego. Książki więc pisze się z pasją, albo dla pieniędzy, rzadko zdarzają się oba, a w tym przypadku wszystko wskazuje na to drugie.

Główną bohaterką powieści jest śmiała i odważna Katniss, która po śmierci ojca musiała stać się silna, aby zaopiekować się siostrą i matką. Nauczyła się polować i dobijać interesów, stała się żywicielką rodziny. Postać wzbudzająca sympatię, jako silna kobieta, polegająca tylko na swoich umiejętnościach. Narratorka, a więc i najbliższa czytelnikowi postać. Co zaś się tyczy narracji, jest trafiona idealnie w odbiorców, co sprawia, że powieść znów staje się zbyt "delikatna". Poza tym, narracja pierwszoosobowa pozwala na perfekcyjne przedstawienie emocji, a Katniss była bardziej jak manekin niż człowiek. Poza nią, autorka przedstawia wielu innych bohaterów, do których jednak nie ma sensu się przywiązywać. Bardziej wyrazistymi z nich są jeszcze Peeta Mellark i Haymitch. Pierwszy to kolejny uczestnik igrzysk z dwunastego dystryktu, drugi jest dawnym zwycięzcą, który ma być trenerem dwójki młodych trybutów. Nie radzi sobie jednak ze swoim alkoholizmem, przez co staje się trudny w obyciu.

Igrzyska śmierci mają wiele zalet, ale nie sprawdzają się jako górnolotna lektura. Koniec końców, powieść ta, to po prostu zmarnowany potencjał.


Wyzwania: Czytam Fantastykę, Z półki

7 kwi 2013

Brent Weeks - "Oślepiający nóż" [Powiernik Światła]



Tytuł: Oślepiający nóż

Seria: Powiernik Światła [Tom 2]

Autor: Brent Weeks

Wydawnictwo: MAG

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2013


Moja ocena: 10/10
Zakładka: Gotujące krew



 Zuchwałość to miecz młodzieńca. Śmiałość to jego pistolet.

Prawdę mówiąc, gdybym nie dostała w swoje ręce drugiego tomu Powiernika Światła krótko po przeczytaniu pierwszego, z pewnością byłabym bardzo nerwowa. Za takie zakończenia powinno się karać. W każdym razie, lekturę Oślepiającego noża zaczęłam z wielką przyjemnością. I muszę powiedzieć, że naprawdę mile mnie zaskoczyła.

Gavin Guile umiera. Myślał, że zostało mu jeszcze pięć lat życia, ale teraz ma tylko rok. Rok na zrealizowanie pięciu niemożliwych celów. Priorytetem stało się znalezienie domu uchodźcom z Garristonu i powstrzymanie wojny. Nie jest to jednak łatwe, kiedy myśli, że Karris mogła odkryć jego największy sekret.  A do tego, starzy bogowie się odradzają. Jedyną pomocą może okazać się jego uwięziony brat.
W tym samym czasie, Kip stara się wykonać misję, którą wyznaczył mu ojciec. Musi dostać się do Czarnej Gwardii - elitarnych wojowników, chroniących Pryzmata. Wszystko utrudniają mu nie tylko jego naturalne gabaryty, ale też nieustanne potyczki z dziadkiem - Androssem Guilem, który zrobi wszystko, żeby pozbyć się bękarta, hańbiącego rodzinę.

Kończyłam Czarny Pryzmat z nadzieją, że jego kontynuacja będzie tak dobra, jak ten koniec. Pomyliłam się. Ta część jest znacznie lepsza. Mimo, że pozycja jest naprawdę potężna, bo ma ponad dziewięćset stron, nie mogłam się od niej oderwać. Zarwałam kilka nocy, ale przeczytałam ją prawie natychmiast. Wzbudziła we mnie skrajne emocje. Doprowadziła mnie do łez, później do śmiechu, sprawiła, że stwierdziłam: to nie fair, a potem wynagrodziła mi to z nawiązką. Koniec końców, mam ochotę udusić autora za ucięcie akcji w TAKIM momencie i popędzić tegoż, tudzież wydawnictwo, żeby wydali następną część.

Przy pierwszym tomie, narzekałam na to, że akcja strasznie długo się rozwija. Tutaj mamy z nią do czynienia już od pierwszego rozdziału. Są bitwy - przedstawione dość wiernie, a do tego otrzymujemy naprawdę dużą dawkę tych innych, równie ważnych, ale może nieco mniejszych walk. I choć autor wciąż ma tendencję do przerywania akcji w najgorszym z możliwych czasie i zmieniania perspektywy, tym razem, dodaje to tylko smaku. Darzę Gavina szczerą sympatią, ale akurat tutaj wciąż czekałam na Kipa. Nie sądzę, żeby spowodował to jego urok. Jednak braterstwo i przyjaźń w Czarnej Gwardii są doskonałym pomysłem na nawet pełną powieść tylko o nich. Poza tym, dzięki tym treningom i szkoleniom, które przechodził młody Guile, poznaliśmy kilku nowych, naprawdę wspaniałych bohaterów, a co za tym idzie, nie brakowało mi już postaci wiodącej prym.

Po pierwsze, Gavin z tej i z poprzedniej części zdecydowanie różnią się od siebie. O ile tego z pierwszego tomu po prostu polubiłam, o tyle temu z drugiego oddałam swoje uczucia. Autor ukazał Pryzmata jako bardziej ludzkiego, zmagającego się z problemami, co jednocześnie uczyniło go znacznie interesującym.
Po drugie, Teia. Mała niewolnica, która przez czysty przypadek zostaje partnerką Kipa w ich treningu. Nieco podobna do Liv - która to naprawdę mnie denerwuje - ale zdecydowanie sympatyczniejsza. Pełna pomysłów i dobrej woli, pomimo przeciwności.
Po trzecie, Andross Guile. Czerwień, ojciec Gavina, człowiek, którego wszyscy się boją i spełniają jego polecenia. Genialny umysł. Co tu wiele mówić, Andross jest wrednym skurczybykiem, czemu nie da się zaprzeczyć, ale cóż... ja lubię wrednych skurczybyków.
Po czwarte i najważniejsze: Cruxer. Kadet Czarnogwardzistów, swego rodzaju przywódca klasy. Niestety, postać raczej epizodyczna, jednak tak wspaniała, że uznaję go za perłę tego tomu i... kto wie, może nawet całej serii.

Miłą niespodzianką był słowniczek i dodatki na końcu książki. To jest właśnie to, czego zabrakło w Czarnym Pryzmacie. Gdyby już wtedy wszystko zostało wyjaśnione w taki sposób, książkę byłoby dużo łatwej zrozumieć.

Podsumowując, Oślepiający nóż to kolejne wielkie dzieło Weeksa. Niesamowity kunszt literacki, wspaniały pomysł, genialna opowieść. Oby trzeci tom był jeszcze lepszy, a co najmniej trzymał ten sam poziom.



Recenzja napisana dla serwisu A-G-W.info
Przeczytana w ramach wyzwania Czytam Fantastykę.

1 kwi 2013

Stosik [04/13]


Na początku tego miesiąca stosik nie jest zbyt imponujący (zwłaszcza, że większość lektur to pozycje z marca), ale książki przyjdą jeszcze później, a wtedy coś się dorzuci :)



Od prawej:

K.J. Parker Składany nóż - Wspaniałe dzieło od A-G-W.info i wydawnictwa MAG. [Recenzja]

Joe Abercrombie Czerwona kraina - Jak wyżej. [Recenzja]

Tricia Rayburn Głębia - Drugi tom Syreny od Publicatu. [Recenzja]

Opal Carew Fantazje w trójkącie - Erotyk od wydawnictwa Czarna Owca. [Recenzja]

Brent Weeks Oślepiający nóż - Jak w przypadku dwóch pierwszych. Właśnie się w niej zaczytuję. Drugi tom Czarnego pryzmatu, więc brałam bez zastanowienia. Możecie sobie wyobrazić moją minę, kiedy otworzyłam paczkę i zobaczyłam, jaka jest wielka! =) [Recenzja]

Herby Rycerstwa Polskiego - Taki dodatek. Trochę ironiczny z powodów osobistych, ale i tak mi się podoba :)