24 kwi 2014

Można odejść na zawsze, by stale być blisko

Odejdę, ponieważ doszedłem do wniosku, że mogę tu być jutro, a mogę też nie być.
~ Tadeusz Różewicz



Nie lubiłeś moich pomalowanych paznokci.
Nie lubiłeś, kiedy chodziłam w spodniach
(dlatego pożegnałam Cię w nich, na znak protestu).

Żartowałeś na temat Kurosawy i LOTR-a.
Sprawdzałeś każdą książkę, którą przynosiłam.
Czepiałeś się moich wypowiedzi
(jak ja Twoich).

Zabroniłeś mi krzyczeć do siebie na kartce, że źle zapisałeś nazwisko Dana Browna.
Kazałeś mi się ze sobą kłócić
(podczas odgrywania jednej z najbardziej znienawidzonych przeze mnie postaci):
No kłóć się ze mną!

Przekonałeś mnie do Sienkiewicza
(trochę).

Kazałeś mi pisać.
Nie lubiłeś, gdy siedziałam cicho.

Dlatego będę pisać i nie będę siedzieć cicho.
Ten blog nigdy nie zniknie
(a jeśli tak, założę nowy).
Bo będę pisać dla Ciebie.


Nie odchodzisz sam, profesorze.

Nie wiem, jaki wiersz przeczytałeś jako ostatni. Mogę się tylko domyślać, że był to któryś z tomiku poezji Różewicza. Tego niebieskiego. Dzieł zebranych, które leżały na łóżku obok Ciebie, choć nie miałeś już sił, żeby czytać.

Lubiłeś Różewicza, profesorze.
Więc, gdy my żegnaliśmy dzisiaj Ciebie, cały świat opłakuje jego.
Odeszliście razem.
Jak wielki człowiek z wielkim człowiekiem.

19 kwi 2014

Z serii: Filmowo - John Krokidas "Na śmierć i życie"



Tytuł: Na śmierć i życie [Kill Your Darlings]
Reżyseria: John Krokidas
Scenariusz: John Krokidas, Austin Bunn
Premiera: 18 stycznia 2013
Produkcja: USA

Moja ocena: 8/10




Wake, melancholy Mother, wake and weep!
Yet wherefore? Quench within their burning bed
Thy fiery tears, and let thy loud heart keep*

Stwierdzenie: oparte na faktach zawsze sprawia, że na dzieło patrzy się inaczej. Zdecydowanie jest to pewna cecha ludzka, która sprawia, że coś, co miało miejsce, traktujemy z większą powagą. I choć powinno to zadziałać również w przypadku filmu Johna Krokidasa, wyszło inaczej. Wszystko to za sprawą roli pierwszoplanowej, która przypadła Danielowi Radcliffe'owi, znanemu całemu światu jako Harry Potter. Kill Your Darlings zasłynęło więc od początku nie treścią, a tym właśnie aktorem w "śmiałych scenach".

Nawet nie odnosząc się do komentarzy społeczeństwa, można dostrzec, że Radcliffe stał się niejako twarzą tego filmu. Prawdopodobnie celowo. Jak by nie mówić o jego umiejętnościach aktorskich albo o nim samym, niezaprzeczalną sławę przynosi każdej pozycji, w której gra. Złą czy dobrą - zawsze sławę. W jaki sposób by tego nie robił, przyciąga ludzi. A człowiek ten, ciekawy, obejrzy film. I tak reżyser zyska sobie spore grono widzów.

W taki sposób na ten film trafiłam i ja. Mnie jednak przyciągnęła tematyka, nie aktor. On sam zaś budził raczej niepokój - obawiałam się, że może tylko zaszkodzić tej produkcji, zwłaszcza że zapowiadała się naprawdę dobrze. Jak się okazało, moje obawy były niesłuszne. Choć Daniel nie powalił mnie swoją rolą ani nie wskoczył na wyższy poziom w moim rankingu, na pewno temu filmowi nie zaszkodził.
Kadr z filmu "Na śmierć i życie"
Historia opowiada o losach wielkich poetów pokolenia beatników: Allena Ginsberga, Jacka Kerouaca i Williama Burroughsa. Główny bohater, Allen, jest żydem z poglądami wyniesionymi z domu, chorą psychicznie matką i sławnym ojcem-poetą. Zostaje przyjęty na Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku, który jest dla niego wielką szansą. Nieoczekiwanie, jego poglądy budzą zainteresowanie innego ucznia z roku - Luciena Carra, który znany jest ze swoich kontrowersyjnych i źle widzianych przez społeczność zachowań. Z czasem Lucien zapoznaje Allena ze światem, którego do tej pory nie znał i całkowicie zmienia jego życie. Razem z Kerouacem i Burroughsem zakładają nowy ruch poetycki, odrzucając ogólnie przyjęte normy i założenia. Allen jednak nie rozumie tej nowej rzeczywistości tak dobrze, jak sądzi i to doprowadza do tragedii.

Skoro przedstawiłam już ogólną fabułę, to pójdę dalej tą ścieżką. Film ogląda się wspaniale, bo historia jest wciągająca, pełna zwrotów akcji i nieumiejscowiona w jednym miejscu. Wciąż coś się dzieje. Poza tym, temat został przedstawiony tak dobrze, że wzrusza widza i pozwala mu naprawdę wczuć się w przedstawione wydarzenia. Jest to, oczywiście, także zasługa aktorów. A konkretnie jednego.

U boku, czy też może w cieniu, Radcliffe'a stoi Dane DeHaan. Cień jest przysłowiowy, bo to właśnie on wiedzie prym w tej produkcji. Znany jest, między innymi, z Niesamowitego Spider-Mana 2, Metallica: Through the Never czy Gangstera. Daniel wypada przy nim niesamowicie blado i nawet nie da się porównać gry tej dwójki. DeHaan stworzył swoją postać perfekcyjnie. Zagrał ją tak, jak powinno się grać. Skupił na sobie całą uwagę i zrobił dla tego filmu coś niesamowitego. Co do samego Radcliffe'a - rola, którą dostał bardzo do niego pasowała. Zagubiony, niepewny swojej przyszłości chłopak, który odnajduje się tylko w innych. I odnalazł się także jako Allen, dlatego - choć nie olśnił swoją grą - wpasował się w produkcję.
Kadr z filmu "Na śmierć i życie"
Kolejnym elementem bardzo wpływającym na tak dobry odbiór filmu jest świetna muzyka. Idealnie wkomponowała się w każdą scenę i stworzyła klimat, w którym widz został zamknięty. Nico Muhly, który odpowiadał za ścieżkę dźwiękową wykonał więc kawał świetnej roboty.

Jedyne, co uderzyło mnie w Kill your darlings w tym złym sensie, to pewna sztampowość. Może nawet nie dosłowna, ale podobieństwo do innego filmu, starszego, jest tak spore, że musiałam zwrócić na to uwagę. Nie oskarżam nikogo o plagiat, bo takiego nie dostrzegam, ale szablon, według którego wyreżyserowano obie produkcje jest niemal identyczny. Mowa tu o Całkowitym Zaćmieniu Agnieszki Holland z 1995 roku. Postać Luciena niezwykle przypomina Arthura granego w powyższym przez Leonardo DiCaprio. Dane DeHaan cały czas zresztą przypominał mi go z jego młodych czasów. Oba filmy opowiadają również o poetach i oba są oparte na biografiach. Czy więc Krokidas chciał stworzyć swoje dzieło w podobny sposób, stwierdzić nie potrafię, ale tak własnie się stało.

Z powyższego tekstu jasno wynika, że szczerze polecam Na śmierć i życie wszystkim tym, którzy nie boją się tego typu tematów. Jest to jeden z lepszych filmów, które nakręcano ostatnimi czasy. I naprawdę warto się z nim zapoznać.


*Fragment tekstu "Adonais: An Elegy on the Death of John Keats", który został zacytowany w filmie.


Na koniec zostawiam Was z utworem ze ścieżki dźwiękowej, który pozostał ze mną na dłużej:

18 kwi 2014

Z polowania [IV 2014]

Bardzo dawno już nie wstawiałam Wam waszych ulubionych notek, więc - kiedy w końcu postanowiłam to zrobić - trochę się tego nazbierało. Ustawiania do stosiku było więc co nie miara! I to wtedy, kiedy zdążyłam już robić jako takie porządki. Świat zawsze przeciw mnie.

Tym razem jest to stos!


Jak wiecie, mangi to moja druga miłość. Rzadko jednak kupuję polskie wydania. Tym razem w coś się zaopatrzyłam. Pierwszy tom Pandora Hearts kupiłam po promocyjnej cenie od znajomej, anime oglądałam dużo wcześniej, mangę również czytałam. Bardzo ją lubię, więc skorzystałam. Acid Town ktoś mi polecił niedawno, spodobała mi się i, kiedy zobaczyłam ją w Empiku, nie mogłam się powstrzymać. Oczywiście nie miałam za co jej kupić, więc jest prezentem od mojego cudownego brata! Tu jeszcze jedno zdjęcie.


Bilet na Arkę Stanisława Karolewskiego dostałam bezpośrednio od Szarlatana w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają. Książka przyszła z autografem i torbą ozdobioną starym winylem. Z tego, co przejrzałam, wydaje się bardzo ciekawa i również zabawna, więc jestem jej bardzo ciekawa. Bez pamięci Lisy Kleypas to kolejna pozycja tej autorki, z którą już zaczęłam się zapoznawać. O tutaj. Dostałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka za pośrednictwem serwisu AGW.info. Już mi się podoba!


Kariera Nikodema Dyzmy interesowała mnie od dłuższego czasu. Trafiła się promocja w sklepie na egzemplarz kieszonkowy. Akurat w dzień kobiet. Brat mi kupił. Bo on wie, że książka jest lepsza niż kwiatek! Miasto Nieśmiertelnych Sonii Wiśniewskiej ponownie w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają. Wkrótce recenzja! Spóźniona, przez wgląd na problemy techniczne i aktualną chorobę...


Bardzo niespodziewana przesyłka od Lilien, którą zrobiła mi wspaniałą niespodziankę. Przewodnik Nocnego Łowcy, który chciałam kupić, bo interesuje mnie wszystko, co z Darami Anioła związane. A tu więcej informacji o powodzie, dlaczego to dostałam! Dom Czwartego Przykazania, żeby było trochę poważniej. Pamiętam, że po recenzji tej pozycji byłam jej ciekawa, więc cieszę się, że będę mogła przeczytać.


Narodziny zła Dawida Waszaka to jedna z najbardziej interesujących mnie ostatnich nowości [choć może już nie aż takich]. Czytałam kilka recenzji i doszłam do wniosku, że to coś dokładnie dla mnie! Tak się złożyło, że autor był chętny mi ją udostępnić! Ogniste skrzydła Karoliny Wojtaszek również otrzymałam od samej autorki. Sądziłam, że może być ciekawa. A widzicie ten świetny efekt na zdjęciu? Ha! Obie recenzje już wkrótce.


O Red Rising słyszeliście już tyle, że nie ma co się nad nią rozwodzić. Recenzja tutaj, wcześniejsza zapowiedź tu. W jednym i drugim można znaleźć dodatki w postaci fragmentów czytanych. Tak wygląda szczęście Jennifer E. Smith przyszło do wydawnictwa Bukowy Las w walentynki i umiliło mi wtedy dzień! Bardzo przyjemna książka, której recenzja już na dniach.


Piraci północy. Bractwo Dariusza Domagalskiego to pierwszy tom serii, którą bardzo chciałam przeczytać. Piraci są ostatnimi czasy moją kolejną pasją, więc to zdecydowanie mój gust. Skald z kolei przemawiał do mnie, jak kilka innych pozycji, z niektórych blogów, więc zapisałam go sobie i w końcu mam! Obie od wydawnictwa Erica.


Zaklinacza słów Shirin Kader otrzymałam w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają, recenzja tutaj. Co wylądowało w lesie Rendlesham? Mateusza Kudrańskiego wygrałam w konkursie u Mirror of Soul. Zajrzyjcie, bo - wierzcie - potrafi je organizować! A ja mogę, dzięki temu, cieszyć się własnym egzemplarzem z autografem i dedykacją.


Córka żelaznego smoka. Smoki Babel Michaela Swanwicka oraz Jonathan Strange i Pan Norrell Susanny Clarke to pozycje z Uczty Wyobraźni. Kupione w promocji 2 za 1. Oczywiście wybrane te najdroższe. Tutaj inne zdjęcie i nieco więcej o miłej rozmowie w Empiku!



Ostatnia już pozycja w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają. Przepiękny album W jednej walizce o losach polskiej arystokracji na emigracji w Kanadzie. Z dodatkiem w postaci filmu dokumentalnego. Nie mogę doczekać się, kiedy się za nią zabiorę!





Bardzo fajny plakat, jako dodatek do czegoś, co pokażę niżej. Trzeba do niego dokupić ramę i powiesić, ale w całości prezentuje się właśnie w ten sposób! Uroczy, czyż nie?








Dodatek właśnie do pierwszego tomu Thorgala w nowym wydaniu. Gratis jeszcze rysunek przedstawiony obok. Pozycja więcej niż interesująca, ale - niestety - nie mogłam pozwolić sobie na kontynuowanie zakupu całej serii.


Całość wygląda właśnie tak!

17 kwi 2014

Pierce Brown - "Red Rising. Złota krew"




Tytuł: Red Rising. Złota krew
Autor: Pierce Brown
Wydawnictwo: Drageus Publishing House
Data i miejsce wydania: Warszawa, 2014

Moja ocena: 8/10
Zakładka: Niedoprawiona ambrozja

Władza nie jest prawdziwa. To tylko pusty frazes.


Autor debiutujący to zawsze największa zagadka literatury. Nie wiadomo, jak pisze, nie wiadomo, co pisze i nie wiadomo, czy będzie się to podobać. Pierce Brown z całą pewnością zadbał przynajmniej o pierwsze wrażenie. Polskie wydawnictwo je dopełniło. Okładka, opis i promocja Red Rising mówią same za siebie. Mówiąc kolokwialnie, cholernie zachęca do zapoznania się z treścią.

Na Marsie rośnie pewien kwiat. Jest czerwony i zahartowany do życia w naszej nieprzyjaznej glebie. Nazywa się haemanthus. To znaczy krwawy kwiat.

Darrow jest Czerwonym - osobą z najniższej warstwy społecznej, wyznaczoną do kolonizacji nowej planety dla przyszłych pokoleń. Wiedzie trudne i niebezpieczne życie, pracuje w kopalni jako helldiver, gdzie pomóc może mu tylko jego niebywała zręczność. Wydaje mu się, że jest przyzwyczajony do tej rzeczywistości. Sądzi, że może coś zmienić. Ale wkrótce okazuje się, że wszystko jest z góry ustawione, a cały świat, który zna, to jedno wielkie kłamstwo elity, mające utrzymać wszystkich w ryzach. Aby spełnić marzenie swojej ukochanej, Darrow staje się Złotym - członkiem najwyższej rasy, kimś więcej niż człowiek. Tylko po to, żeby zniszczyć ich od środka. Czasem, żeby pokonać tyranów trzeba stać się jednym z nich...

Posłuszeństwo to największa cnota.

Na początku byłam tylko zainteresowana. Wstęp wydał mi się ciekawy, ale jednocześnie wzbudzał odczucia, które nie zachęcały mnie do dalszego czytania. Główny bohater był ponury i niesympatyczny. Zmieniło się to już po pierwszych rozdziałach. Kiedy tylko akcja zaczęła się rozwijać, ja nie mogłam przestać czytać. Chciałam więcej i więcej, jednocześnie mając świadomość, że będę żałować, gdy dotrę do końca, bo oczekiwanie na ciąg dalszy mnie załamie.

Złoci tańczą w parach, Obsydianowi trójkami, a Szarzy w dwunastu [...]. My tańczymy sami, ponieważ helldiverzy wiercą wyłącznie w samotności. Tylko w samotności chłopiec może stać się mężczyzną.

Niestety, nieuchronny koniec zbliża się bardzo szybko, bo książkę czyta się w tempie ekspresowym. Autor w przystępny sposób serwuje czytelnikowi całą akcję. Styl jest prosty, momentami wydawałoby się, że za prosty, ale świetnie opisuje wszystkie wydarzenia. Dodatkowo, znakomicie pasuje do twardego charakteru powieści.

Istnieje święto, podczas którego nosimy maski demonów, by chronić naszych zmarłych w dolinie przed złymi duchami. Czasami ponosimy klęskę.

Co jest w tej książce najlepsze, to z całą pewnością bohaterowie. Jest ich wielu, mają bardzo różne charaktery, a część z nich jest stworzona tak wspaniale, że nie da się ich nie pokochać! Sam Darrow wzbudza sympatię, dzięki czemu czytelnik nie irytuje się na przestrzeni całej fabuły. Oczywiście Brown przedstawił również takie postaci, które można znienawidzić od pierwszego spotkania, bo i ich nie mogło zabraknąć, ale to zdecydowanie mniejsze grono.

Obietnice są jak łańcuchy [...]. Można je zrywać.

Część osób na pewno doszuka się w tej książce pewnych nawiązań do innych dzieł literackich. I owszem, drobne są. Takie jak domy - co, oczywiście, skojarzy się z Harrym Potterem - czy gra, którą niektórzy mogą porównać do Gry Endera. Jednak wszystkie te powiązania są tak małe, że nie dostrzeże się ich, jeśli nie będzie się szukało na siłę.
Dlatego też z czystym sumieniem polecam Red Rising wszystkim fanom fantastyki. Pomimo pewnych mankamentów, jest to pozycja, która naprawdę wciąga i daje bardzo dużo rozrywki. Udany debiut, na którego kontynuację czekam z niecierpliwością!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Drageus!



6 kwi 2014

[Wyniki] Red Rising. Złota krew


Wyniki trochę późno, ale musicie wiedzieć, że miałam naprawdę ciężki orzech do zgryzienia przy wyborze zwycięzców. Wszyscy mieliście wspaniałe pomysły! Zasypaliście mnie więc ciekawymi odpowiedziami i nie mogłam zdecydować się, którą wybrać.

Ale nie przedłużając... zwycięzcą zostaje:

Patka!

Gratuluję!
Skontaktuję się z Tobą za chwilę.

A wszystkie odpowiedzi można przeczytać tutaj: