10 maj 2014

Opłacalność allegro i opłacalność fanów, czyli FonoRoli ciąg dalszy

Screen z akcji FonoRoli

Czy już to wiecie, czy jeszcze nie, u Gosiarelli pojawił się post na bardzo ciekawy temat. A ja postanowiłam dodać do niego kilka swoich wniosków. Dlatego, jeśli jeszcze nie czytaliście, a zamierzacie prześledzić to, co ja napiszę, najpierw zajrzyjcie tutaj: http://www.gosiarella.pl/2014/05/fonorola-kto-komu-tutaj-pacic-powinien.html.

Pokrótce objaśnię, o co chodzi, aby Ci, którzy w powyższy link nie kliknęli, się nie pogubili. Zacznę jak Gosiarella - Zapomnijcie o Wiedźminie. Pomyślcie przez chwilę o swojej ulubionej książce. Nie jakiejś tam w miarę dobrej, którą przeczytaliście na przestrzeni ostatnich miesięcy, ale o tej najlepszej z najlepszych. Tej, która nie pozwalała wam spać po nocach. Tej, która nieustannie zaprzątała wasze myśli. Macie? Dobrze, w takim razie z myślą o niej czytajcie ten tekst.

Słuchowiska to już u nas nic nowego. Ostatnio głośno było o Żywych trupach Sound Tropez i Anakondy, teraz jest Thorgal. A wkrótce powstanie Wiedźmin na podstawie powieści Sapkowskiego. Super, można by powiedzieć, gratka dla fanów Geralta. A jeszcze większa ze względu na to, że jeden z nich może udzielić głosu którejś postaci. Współpracując z takimi sławami jak Henryk Talar, Olgierd Łukaszewicz, Krzysztof Banaszyk czy Anna Dereszowska.

Spośród rzeszy chętnych trzeba kogoś wybrać. Przydałby się konkurs. Ale nie. Jest aukcja na allegro.

Gosiarella sądzi, że jest to bardzo opłacalna dla twórców inwestycja. Nie dość, że zapłacą mniej obsadzie, to jeszcze ktoś im dopłaci. Pewnie sporo. W tej chwili suma doszła do ponad tysiąca, a do końca aukcji został jeszcze jeden dzień, więc kto wie, jak to się skończy. Zgadzam się z nią w połowie.

Wszystko dlatego, że gdyby twórcy faktycznie zorganizowali konkurs nikt nie miałby do nich pretensji. Wręcz przeciwnie. Fani by się ucieszyli, uznali to za wspaniały pomysł, a nagroda bardzo by kusiła. I wszystko byłoby w porządku. I ja sądzę, że tak. No bo bądźmy szczerzy co do tego zarabiania na pracy fanów - kto pozwoliłby nam wystąpić w takim słuchowisku, skoro można zatrudnić profesjonalistę? Jego nazwisko sprzeda się lepiej niż nasze, skoro jest znane. A nagroda byłaby fajna.

Inna sprawa, że konkursem to jednak nie jest. I skoro mamy pracować oraz za to płacić to coś jest nie tak. Z jednej strony, ktoś mógłby powiedzieć, że łączy się to z moimi poprzednimi argumentami - tak. Ale dochodzi jeszcze jeden. Jaki szaraczek zapłaci taką kasę za wystąpienie w tym słuchowisku, jeśli nie otrzyma w zamian żadnej rekompensaty? No właśnie. To dyskryminuje tych mniej bogatych fanów. A przecież oni też by chcieli. Tylko nie mogą. Bo płacą bogaci. I to mnie denerwuje.

To tak jak z nami, recenzentami. Na przykład, gdy czasami jakiś przyszły autor poprosi nas o korektę swojej książki. Nie mając zamysłu, nie mając jeszcze właściwie niczego. A potem, ostatecznie, powieść może nawet nie zostać wydana. Jeśli coś za to dostaniemy, jeśli nas to interesuje - jasne, czemu nie. Ale w innym wypadku jest to wykonywanie roboty za korektora z wydawnictwa, który otrzymuje za to wynagrodzenie. Trzeba więc pamiętać, żeby nie dać się wykorzystywać!

A co Wy o tym sądzicie? Jaka jest Wasza opinia? Zgadzacie się z Gosiarellą, a może ze mną? Koniecznie dajcie znać!

4 komentarze:

  1. Czytałam artykuł Gosiarelli i w podsumowaniu chyba dochodzicie jednak to tego samego wniosku: żeby nie dać się wykorzystywać i nie dopuścić do sytuacji kiedy sami musimy płacić za to, że pracujemy. Bo to już istny absurd. Masz całkowitą rację- aukcja jest dyskryminacją mniej bogatych czytelników i skrajnie nieuczciwą opcją. A co jeśli wygra ktoś kogo dosłownie nie będzie dało się słuchać, przecież go nie zmienią w końcu zapłacił. Jednak Gosiarella też ma rację: jeśli nie wiadomo o co chodzi- chodzi o kasę. Organizatorzy zwęszyli kolejną możliwość zarobku bo nie tylko nie zapłacą za kolejny głos ale sami dostaną kasę. Świetny pomysł prawda? Ich zdaniem znakomity, zdaniem bogatych i nieutalentowanych fanów też, ale ci, którzy dysponują naprawdę dobrym głosem i nieco gorszym portfelem mogą sobie tylko pomarzyć. Niestety.

    Tak korzystając z okazji zapytam o Red Rising, pisałam do Ciebie maila, ale chyba go przeoczyłaś. Wiesz może czy wydawnictwo wysłało książkę? Bo niestety ciągle jej nie dostałam... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że temat jest poruszany, bo to co oni robią jest zwyczajnie chore. Zresztą moje zdanie już znasz. Wydaje mi się, że mamy całkiem podobne.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym co piszesz jest naprawdę racja - to jest zwyczajne wykorzystanie! I nie rozumiem ludzie, którzy w tej chorej "akcji" uczestniczą. Inną kwestią byłaby sprawa, gdyby te pieniądze szły na jakiś cel charytatywny czy coś, a nie do kieszeni producentów -,-

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się w stu procentach. Takie działanie jest straszne i niegodne. Ludzi powinni się czasami zreflektować...

    OdpowiedzUsuń