2 lis 2011

Tomasz Drogokupiec - "36"




Tytuł: 36

Autor: Tomasz Drogokupiec

Wydawnictwo: Radwan

Data i miejsce wydania: Tolkmicko 2011 r.

Strona zakupu: Tutaj

Strona autora: Tutaj





     Nie mogłabym sobie wybaczyć, gdybym nie przeczytała tej książki. Wciąż pamiętam moment, w którym szukając jakiegoś ciekawego opowiadania natrafiłam na adres "36-horror-td". Historia, która była tam zamieszczona zachwyciła mnie już na samym początku i nigdy nie mogłam wytrzymać aż autor doda kolejny rozdział. A tu nagle... Wydanie książki! No i jak sobie odmówić, skoro nawet nie zna się zakończenia?
     
     Sam autor można powiedzieć jest ewenementem (w dobrym tego słowa znaczeniu), bo rzadko zdarza się, żeby ktoś w tak młodym wieku napisał powieść. Ale to się tylko chwali! W końcu nikt nie powiedział, że swoich marzeń nie można spełniać jeszcze przed wejściem w dorosłość.

     "Gdy ciernie zła i bólu oplotą Twe serce, przygotuj się na koszmar... Na żywej polanie..."

     Kończy się trzytygodniowy obóz we Włoszech. Grupa młodzieży wraca autokarem do swoich rodzinnych domów w Anglii, jednak na włoskiej granicy niespodziewanie zastaje ich korek. Autokar zawraca i skręca w nieznaną drogę, brnąc przez burzę, kiedy w drzewo uderza piorun. W jego blasku pojazd stacza się w przepaść. Z rozbitego wraku wydostają się tylko osoby, którym wcześniej ukazała się tajemnicza liczba 36.
     Zmęczeni i okaleczeni decydują się ruszyć w stronę miasta, jednak zastaje ich noc. Znajdują polanę i stojący na niej dom. W nim postanawiają przeczekać. Jednak wraz z rankiem zaczyna się prawdziwy koszmar.

     Co trzeba zaznaczyć od razu, książka nie nadaje się dla osób o słabych nerwach. Dla tych, cierpiących na arachnofobię też raczej nie. Polecam ją za to czytać nocą, w ciszy i samotności. Oczywiście, jeśli ktoś lubi się bać przy horrorach.

     Sam pomysł na fabułę jest świetny, pomijając może fragmenty, w których rzeczywiście dało się aż nazbyt wyczuć zamiłowanie autora do Ruin Scotta Smitha. Z wykonaniem jest trochę gorzej, ale sądzę, że z czasem nastąpi poprawa, bo nad stylem trzeba jedynie troszeczkę popracować.

     Cała książka składa się z powoli dojrzewającego początku, wciągającego rozwinięcia i zaskakującego zakończenia. Powieść nie pozwala się od siebie oderwać, a czyta się szybko, choć trzeba stopniować wrażenia.

     Brakuje mi jedynie jednej rzeczy. Czuję niedosyt, bo mimo, że przeczytałam również alternatywne zakończenia, znajdujące się na blogu, nie wiem nic o dalszych losach rodzin zaginionych, które to przecież są czymś więcej niż tylko drugim planem.
     Jeszcze jednym minusem, aczkolwiek takim, który można wybaczyć, są błędy, pojawiające się w tekście. Nie ma ich dużo, za to niektóre są wprost przezabawne i psują cały klimat.

     36 polecam fanom survivalowych horrorów, mocnej grozy i pewnej nuty makabrycznych obrazów, bo przed takimi nie da się ustrzec, czytając powieść Tomasza Drogokupca. Od siebie dodam jeszcze, że niesawicie zagnieżdża się ona w pamięci, bo do tej pory wszędzie widzę trzydziestki szóstki, a jadąc i wracając z Włoch, nie myślałam o niczym innym.
     W tej chwili pozostaje mi tylko czekać na kolejny, jeszcze lepszy popis autora.


4/6

Łukaszowi z serwisu Secretum jeszcze raz niezmiernie dziękuję za tą pozycję.

5 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki. Strasznie przyciąga mnie okładka i jak najbardziej jestem fanką survival horroru :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja czytałam bloga tego autora, jak to pisał, więc książka może być ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja osobiście znam autora i chodzę z nim razem do grupy tanecznej :). Książkę również mam, ale na razie jestem dopiero na początku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja z autorem jezdziłam na kolonie i sie nad ranem z ośrodka wykradaliśmi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem bardzo ciekawa tej książki . ;d .Znam osobiście jej autora . ; >

    OdpowiedzUsuń