3 sie 2011

Z serii: Książkowo - Andrew Peters "Kruczobór"




  
Tytuł: Kruczobór

Autor: Andrew Peters

Wydawnictwo: Bukowy Las

Data i miejsce wydania: Wrocław 2011 r.


Moja ocena: 7/10 [5/6]



Trzymaj pióro, z wiatrem uleć. Pani, ochroń mnie przed bólem!

Andrew Peters od dziecka wspinał się na drzewa i z nimi rozmawiał. Autor przeszło 60 książek (w tym tomów poetyckich), gawędziarz i performer występujący z tubą, urodził się w 1965r. w rodzinie o czeskich korzeniach, wychował się w Londynie, mieszka w zachodniej Anglii z żoną pisarką i dwójką dzieci. Wyróżnia się niezwykle wysokim wzrostem, z zapałem fotografuje i gra w squasha, kocha poezję i kąpiele na dziko - nawet w bardzo zimnej wodzie.

W końcu autor, który nie należy do grupy polskich literatów. Ma na swoim koncie dużą liczbę książek i chyba nawet spotkałam się już z jego nazwiskiem, ale pierwszy raz mam z nim do czynienia osobiście.

Przyznam, że powieść skusiła mnie swoją nazwą i okładką. Pierwszym, bo znajduje się w niej człon "Kru"; drugim, bo widnieje na niej kruk. Od pewnego czasu mam na ich punkcie małą obsesję.

Czego się spodziewałam po tej książce? Po części tego co dostałam. Baśniowego świata, nietuzinkowego humoru i pewnej dozy przygody. Czasem historia mnie bawiła, czasem wprawiała w zdumienie, a nie raz sprawiała, że po prostu załamywałam ręce.

Wyobraźcie sobie, że w lesie, na wielkich drzewach, wśród ich rozłożystych koron, ciągną się autostrady i stoją maleńkie domki. A mieszkający w nich ludzie są mniejsi od kruków, siadających na naszych parapetach.

Arborium jest jedynym miejscem, gdzie drzewa wciąż żyją i nie są wycinane w celu ich przetwarzania. Z dala od tego miejsca, w imperium Paszcz ludzie mieszkają wśród wysokich wieżowców ze szkła i jedna gałązka warta jest tam majątek.

Ark - młody kanalarz, który na co dzień naprawia zapchane toalety, zostaje wplątany w spisek, który ma pozbawić go tego, co najcenniejsze - drzew. Za wszelką cenę stara się temu zapobiec.

Świetna powieść przygodowa, łącząca w sobie elementy fantasy. Baśń dla nieco starszych czytelników, ale wciąż dzieci (szczególnie, że głównymi bohaterami są czternastoletni dendranie).

Książkę czyta się naprawdę przyjemnie, bo styl jest prosty i wciągający. Do tego przebrnięcie przez tekst ułatwia nam dość duża czcionka.

Jednakże jak każda lektura, ma ona swoje wady. Pierwszą z nich jest na pewno koniec. Przez większą część historii mamy wrażenie, że główny bohater jest taki jak my. Prosty dzieciak, bez żadnych super mocy. Problematyka podobna nieco do Herry'ego Pottera (wspominam o nim, bo ostatnio wyszła siódma część filmu), ponieważ mowa o chłopcu, który ma ocalić swój świat, ale mimo wszystko inna.
Gdyby nie pewien fragment, koniec byłby aż za bardzo naciągany.

Kolejną wadą jest fantastyka. To mój ulubiony gatunek literatury, ale połączenie z nim baśni do mnie nie trafia (przynajmniej w tym przypadku). Miejscami miałam wrażenie, że tych elementów fantastycznych jest zdecydowanie za dużo.

Zadowolona jestem natomiast z Korzenników. Autor świetnie przedstawił odmienną rasę, która ma własne zwyczaje i do tego mówi dość zabawną gwarą. Wielki plus.

Kruczobór polecam tym najmłodszym, którzy nie zdążyli jeszcze na dobre wdrożyć się w świat ksiąg, ale także tym, którzy w głębi ducha wciąż czują się dziećmi. Doskonała powieść dla tych, którzy chcą znów zaznać smaku dzieciństwa.


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Bukowy Las i bardzo za nią dziękuję.

1 komentarz:

  1. Witam! Bardzo ciekawa recenzja, napisana lekkim językiem i wyśmienicie prezentująca wady oraz zalety książki :) super!!
    Zapraszam, w odwiedziny na swojego bloga - również recenzenckiego :)
    http://czytajzfantazja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń