27 lut 2014

Abraham Merritt - "Płoń wiedźmo, płoń!"




Tytuł: Płoń wiedźmo, płoń!
Autor: Abraham Merritt
Seria: Biblioteka "Coś na progu" #1
Wydawnictwo: Dobre Historie
Data i miejsce wydania: Wrocław, 2013

Moja ocena: 9/10
Zakładka: Niedoprawiona ambrozja





Stworzyli na moje podobieństwo kukły, które zabrały mi oddech, wyrwały włosy, zdarły ubrania, powstrzymały moje stopy przed przemieszczaniem się przy pomocy piasku. Natarły mnie maścią ze szkodliwych ziół, zaprowadziły ku śmierci - o Boże Ognia, zniszcz ich!


Kiedy mówimy o weird fiction na myśl przychodzi nam przede wszystkim Lovecraft. Rzadziej Poe. Czasami jeszcze kilku innych, mniej lub bardziej znanych, pisarzy. Ale przecież nie tylko Oni są mistrzami tego gatunku. Choć, jak pisał wyżej wymieniony: "...krąg ludzi prawdziwie zadowalanych przez weird fiction i doceniających jej przedstawicieli jest zniechęcająco niewielki". Idąc tym tropem, rynek czytelniczy, a już z pewnością ten polski, również nie obfituje w historie spod tego szyldu. I w tym miejscu na scenę wkracza wydawnictwo Dobre Historie, które - w swoim nowym cyklu - postanawia ten problem rozwiązać. A na rozgrzewkę serwuje czytelnikom znakomitego Merritta.

Doktor Lowell to szanowany, twardo stąpający po ziemi lekarz, który uważa, że wszystko da się naukowo wyjaśnić. Jak wielkim więc zaskoczeniem okazuje się dla niego przypadek Thomasa Petersa - gangstera, którego objawów nie tylko nie spotkał nigdy wcześniej, ale również uznaje je za całkiem niedorzeczne. Jakby tego było mało, po śmierci "pacjenta zero" okazuje się, że nie jest on jedynym takim przypadkiem. Rozwikłanie tajemnicy staje się dla doktora podważeniem jego własnych prawd, ale również prowadzi do niezbadanego dotąd niebezpieczeństwa...

Oddałbym ostatni grosz, by mieć pewność, że ludzie, którzy mu to uczynili, nie będą mogli zrobić tego samego mnie - nie doprowadzą mojej osoby do takiego stanu, nie sprawią, abym widział to, co on widzi oraz czuł to, co on czuje.

Skoro już wspomniałam o tym, że jest to nowy cykl młodego wydawnictwa, pójdę o krok dalej i przejdę do wydania. Książka wydrukowana jest w formacie czasopisma i na specyficznym papierze, a więc dokładnie tak, jak robiono to kiedyś. Idealnie oddanie klimatu pulpowej literatury, w którą czytelnik może się wczuć bez najmniejszych problemów. Ponadto treść zdobią ilustracje, w głównej mierze inne okładki tej samej historii. Oczywiście współgrające z całą resztą, a więc czarno-białe.

Zanim przejdę do szczególnych plusów powieści, ponarzekam odrobinę na jej początek. Jest on jedynym minusem całego dzieła. Ten, kto po nie sięga musi być przygotowany na nieco drętwy i nudnawy wstęp. Może nieco zniechęcić, bo potrzeba odrobiny więcej czasu na wciągnięcie się w treść. Nie należy jednak brać sobie tego do sera, bo chwilę później jest już tak dobrze, że lepiej być nie może.

I śmierć ich nie rozłączy [...]. A w piekle będą płonąć razem po wsze czasy!

Co wynika z początku tego tekstu, nie każdemu Merritt przypadnie do gustu - jego styl przywodzi na myśl dokładnie te wszystkie starsze historie i składa się w większości z opisów. Cała akcja zresztą to opowieść jednego człowieka, co jasno definiuje sposób prowadzenia narracji. Dla fanów to zdecydowanie bardzo smakowity kąsek.

Nie ujdzie uwadze kupujących, że Merritta poleca sam King. I słusznie, bo miłośnicy horroru znajdą tu coś dla siebie. Autor wspaniale buduje napięcie i pogłębia, niewidoczną na pierwszy rzut oka, grozę, aby w konsekwencji porządnie przestraszyć bardziej podatnych, a przyjemnie nasycić spragnionych wrażeń czytelników o mocnych nerwach.

Płoń Wiedźmo, płoń! jest z całą pewnością historią godną polecenia i wartą przeczytania. Doskonale spisuje się jako początek cyklu, który po takiej zapowiedzi prezentuje się nad wyraz okazale. Oby takim okazał się w rzeczywistości, a wydawnictwo prężnie uskuteczniało swoje założenia i dostarczało czytelnikom jak najwięcej mistrzowskich tekstów.


Za udostępnienie egzemplarza serdecznie dziękuję wydawnictwu Dobre Historie.




4 komentarze:

  1. Jak móiłam - jestem dumna żeś wróciła iiii nie rób juz takiej ciszy na blogu! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. zapowiada się ciekawie - tylko forma wydania jakoś mnie zniechęca :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie i ja przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń