Tytuł: Wilcza księżniczka
Autor: Cathryn Constable
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data i miejsce wydania: Wrocław, 2013
Moja ocena: 4/10
Zakładka: Niesmaczny eliksir
Nieważne, jak świeci księżyc, nigdy nie będzie słońcem.
Kiedy usłyszałam o książce Cathryn Constable byłam nią żywo zainteresowana. Do baśni ciągnęło mnie od zawsze, Rosja z kolei ostatnimi czasy jest przeze mnie dość pożądana, w związku z czym Wilcza księżniczka, jako powieść zawierająca oba te elementy, przedstawiała się nad wyraz dobrze. Niestety, choć z pewnością potrafi skusić, nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań.
Sophie Smith jest przeciętną nastolatką, wyróżniającą się z tłumu jedynie tym, że można powiedzieć o niej biedaczka wśród bogaczy. Nie posiada pieniędzy, wyczucia stylu ani super inteligencji. Nie jest też charyzmatyczna i nie pociągnie za sobą tłumów. Marzy o wyjeździe do Rosji. Co (nie)zaskakujące, szaraczek dostrzeżony przez kogoś ważnego w końcu dostaje na to szansę.
Zaznaczyłam już pewną kwestię, którą teraz rozwinę - fabuła jest do bólu przewidywalna, nieodkrywcza, niepomysłowa, a wręcz nudna jednym słowem. Nie zachwyca czytelnika, nie rujnuje schematów, co najwyżej upewnia w myśli, że coś takiego już było i na pewno zostało przez potencjalnego zainteresowanego przeczytane wcześniej.
Jeśli więc pod tym względem historia zawodzi, teoretycznie mogłaby ją uratować przyjemność z czytania, styl. Problem w tym, że o ile do tego drugiego nic nie mam, o tyle pierwsze rujnuje druga rzecz, którą potraktowałabym jako pomoc, gdybym tylko mogła - bohaterowie. Jeśli autora stworzyłaby genialne, zachwycające postacie, to pociągnęłyby one nawet najgorszą fabułę, ale poza jednym Dymitrem, którego zaliczam na plus, reszta nadaje się do natychmiastowej kasacji.
Główna bohaterka niezmiernie irytuje swoją naiwnością, natomiast Marianna i Delfina, które w zamierzeniu miały być zaraz obok, choć mogłyby być barwne, stały się niepotrzebnym balastem. W dodatku pustym, gdyż ich zachowanie nie wydaje się ani logiczne, ani interesujące. Nie inaczej jest z samą księżniczką czy głównym antagonistą - ha!, to dopiero jest historia, bo w powieści pojawia się on tylko na chwilę. Jedyne postaci wzbudzające jakieś emocje to Iwan - przedstawiony całkiem nieźle - i Dymitr, w jakiś sposób zaskarbiający sobie przychylność czytelników.
Jakby tego było mało, z zapowiadanej baśni nie ma tu właściwie niczego - fakt, że nie mogę książki Cathryn Constable zaliczyć nawet do gatunku fantasy był dla mnie dość zaskakujący - a Rosja, mimo dobrego początku, jest przedstawiona bardzo ubogo.
Podsumowując, nie polecam Wilczej księżniczki nikomu, ponieważ nie znajduję w niej niczego godnego polecenia. Sam Dymitr to stanowczo za mało, by określić ten debiut przynajmniej przeciętnym. Czyta się źle i męcząco przez wszechobecną nudę. Pozostaje mi więc napisać: sięgacie na własne ryzyko.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Bukowy Las.
Wyzwania: Czytam nowości
Takk... boże ty lepiej nie czyń natychmiastowej kastracji... xD
OdpowiedzUsuńKsiążka, choć tak jak ciebie na początku mnie interesowała... jakoś tak po tylu negatywnych recenzjach (i twojej kastracji xD) na pewno już nie pójdzie pod mój wzrok ;)
Hahahahahahahahaha. To nie ja robię kastrację, u mnie jest kasacja :P
Usuńcholera mam inne myśli w głowie... i mi słowa pokręciło! :<
UsuńSama okładka odpycha. Na dodatek ta ocena... Ja podziękuję ;D
OdpowiedzUsuńI tak nie miałam zamiaru jej czytać, jak widać - dobrze zrobiłam. Ta okładka jest taka... RÓŻOWA! ;____;
OdpowiedzUsuńJak widać tylko ładna okładka działa tu na plus? Ehh... niestety i takie książki są wydawane na światło dzienne.
OdpowiedzUsuńPewnie nie przeczytam skoro aż tak recenzja jest niska :-)
Dobrze,że ustrzegasz. :p
Pozdrawiam :-)
Jeżeli chodzi o Rosję, to jestem na tak, ale wilki, jakoś mam uraz do nich w książkach :<
OdpowiedzUsuńNie dla mnie takie historie ;/
OdpowiedzUsuńtytuł ciekawy, okładka piękna, ale opinia całkiem zniechęca. jakoś chyba pierwszy raz czytam na temat książki, ale jak widać nic nie straciłam :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie może nie powaliła, ale przyjemnie spędziłam wieczór w jej towarzystwie
OdpowiedzUsuńHmm.. Czytałam już wiele takich opinii. Na razie sobie odpuszczę lekturę tej książki :/
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
W takim razie książka tak samo zła jak okładka. Okładka chyba nawet gorsza :P W każdym razie i tak mnie nie interesowała ta książka, więc nie jest mi żal, że nie okazała się dobra.
OdpowiedzUsuńMnie się spodobała okładka i to głównie ona zachęcała mnie do przeczytania tej książki. Teraz jednak myślę, że nie znajdzie się ona w gronie tych, które koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńChyba się nie skuszę:/ Baśnie uwielbiam, ale Twoja ocena trochę mnie odstraszyła:D pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńLubiębaśnie, ale po Twojej recenzji raczej nie sięgnęłabym po książkę. Na własną odpowiedzialność nie będę nawet jej wyszukiwać na bibliotecznych półkach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jednocześnie miło mi poinformować, że razem z Lady Spark nominowałyśmy Cię do Liebster Blog Award, zapraszamy na kreatywna-alternatywa.blogspot.com gdzie znajdują się pytania ;)
Zapraszam fanów fantastyki do przeczytania opowiadania "Final Fantasy VIII" http://libenti.pl
OdpowiedzUsuńDobrze, że trafiłam na Twoją recenzję. Myślałam o tej książce i skłaniałam się do jej zakupu.. Teraz jednak wiem, że to kompletnie nie dla mnie
OdpowiedzUsuń