24 kwi 2014

Można odejść na zawsze, by stale być blisko

Odejdę, ponieważ doszedłem do wniosku, że mogę tu być jutro, a mogę też nie być.
~ Tadeusz Różewicz



Nie lubiłeś moich pomalowanych paznokci.
Nie lubiłeś, kiedy chodziłam w spodniach
(dlatego pożegnałam Cię w nich, na znak protestu).

Żartowałeś na temat Kurosawy i LOTR-a.
Sprawdzałeś każdą książkę, którą przynosiłam.
Czepiałeś się moich wypowiedzi
(jak ja Twoich).

Zabroniłeś mi krzyczeć do siebie na kartce, że źle zapisałeś nazwisko Dana Browna.
Kazałeś mi się ze sobą kłócić
(podczas odgrywania jednej z najbardziej znienawidzonych przeze mnie postaci):
No kłóć się ze mną!

Przekonałeś mnie do Sienkiewicza
(trochę).

Kazałeś mi pisać.
Nie lubiłeś, gdy siedziałam cicho.

Dlatego będę pisać i nie będę siedzieć cicho.
Ten blog nigdy nie zniknie
(a jeśli tak, założę nowy).
Bo będę pisać dla Ciebie.


Nie odchodzisz sam, profesorze.

Nie wiem, jaki wiersz przeczytałeś jako ostatni. Mogę się tylko domyślać, że był to któryś z tomiku poezji Różewicza. Tego niebieskiego. Dzieł zebranych, które leżały na łóżku obok Ciebie, choć nie miałeś już sił, żeby czytać.

Lubiłeś Różewicza, profesorze.
Więc, gdy my żegnaliśmy dzisiaj Ciebie, cały świat opłakuje jego.
Odeszliście razem.
Jak wielki człowiek z wielkim człowiekiem.

3 komentarze:

  1. Mówiłam ci już, że masz ładny szablon? Nie? To mówię ;) A apropo's bloga - spróbuj go kiedyś usunąć, a osobiście cię ubiję.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nic mi nie jest dajcie mi spokój. Z głową w dłoniach tak siedzę i siedzę. Jakże im opowiem o tej długiej i splątanej drodze."

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie... Gdyby nie Miłosz miałby Nobla

    OdpowiedzUsuń