30 wrz 2012

Anonim - "Księga bez tytułu"





Tytuł: Księga bez tytułu
Autor: Anonim
Wydawnictwo: Świat Książki
Data i miejsce wydania: 2009, Warszawa

W Santa Mondega wkrótce rozpęta się piekło. Dosłownie.









Szanowny Czytelniku,
Tylko ludzie o czystym sercu mogą zajrzeć na karty tej księgi.
Każda przeczytana strona, każdy kolejny rozdział przybliży Cię do końca.
Nie wszystkim uda się przebrnąć przez całość. Zawiłość akcji oraz bogactwo stylów mogą oszołomić i zamącić w głowie.
Próbując dociec prawdy, będziesz ją miał pod samym nosem.
Zapadnie ciemność, a z nią nadejdzie wielkie zło.
Ci zaś, którzy doczytają tę księgę do końca, być może nigdy już nie ujrzą światła.
Anonim

Oko Księżyca zostało skradzione. Dwaj mnisi z wyspy Hubal zostają wysłani do Santa Mondega z misją odzyskania amuletu przed całkowitym zaćmieniem słońca. Wszystko wskazuje na to, że każdy chciałby go mieć. Egoistyczny barman Sanchez, płatny zabójca w przebraniu Elvisa, szef mafii El Santino i kilku łowców nagród. A co jeśli dorzuci się do tego faceta, który pięć lat wcześniej urządził masakrę, jaką trudno zobaczyć i detektywa z obsesją na jego punkcie? Podczas ciemności, w mieście zapomnianym przez władze, spotkają się najgorsze szumowiny tego świata.

Zacznę nietypowo, bo od okładki. Tak, wiem, że po niej się książki nie ocenia, ale kiedy przeglądam magazyn, jest pierwszym, co rzuca się w oczy. A ta natychmiast zwróciła moją uwagę. Przypomina skórę z pięknie wykaligrafowanymi symbolami. Nie da się na nią nie spojrzeć. Do tego sam tytuł jest niewątpliwie interesujący. Zdecydowanie robi świetne wrażenie.

Pierwszy rozdział wprowadza nas w świat autora. Pojawia się tu już charakterystyczny dla całej powieści styl i od razu możemy zaznajomić się z wartką akcją. Krótko mówiąc, od samego początku wciąga niczym kofeina. Aż trudno odmówić jej sobie w większych ilościach.

Książka przeznaczona jest niewątpliwie dla osób, które lubią, kiedy trup ściele się gęsto, krew leje się strumieniami, a przekleństwa latają w powietrzu jak kule. Nie polecam osobom, które tego nie tolerują. Ostry język jest jednym z niepowtarzalnych elementów tej historii i dodaje jej charakteru.

Ciekawostka to czas akcji. Powieść rozgrywa się we współczesności, ale w Santa Mondega się tego nie czuje. Owszem, jest broń palna i na pewno nie przypomina za bardzo tej z westernów, są auta, ale mimo wszystko, to miasto stwarza tak niepowtarzalny klimat, że trudno wyobrazić je sobie inaczej niż za czasów kowbojów.

To, co autor zrobił z bohaterami jest istną perfekcją. Przez całą treść przewija się Bourbon Kid - człowiek, przed którym drżą wszyscy. Człowiek, który stał się legendą. Mimo, że tak naprawdę Kid pojawia się stosunkowo rzadko i tak mówią o nim wszyscy, więc nie da się zapomnieć, że to właśnie on wiedzie prym wśród postaci. I niewątpliwie jest to słuszny wybór. Facet ma tak porażający urok osobisty, że nikt mu się nie oprze.

Księga bez tytułu to powieść naprawdę godna polecenia. Zapewne umiłują ją sobie głównie mężczyźni, ale i także kobiety, które przepadają za tego typu gatunkami. Polecam ją tym, którzy mają ochotę na bardzo dobry kryminał połączony z niesamowitym horrorem, a do tego zaprawiony nutą fantastyki.

6/6

"Bourbon Kid powrócił. I chciał się napić."

1 komentarz:

  1. o! chyba coś dla mnie. Zaintrygowała mnie ta książka. Jestem ciekawa w jaki sposób autor stworzył ten niepowtarzalny klimat miasteczka a i cała historia zapowiada się niebanalnie... :) poszukam :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń