Tytuł: Syrena [Syreny - Tom 1]
Autor: Tricia Rayburn
Wydawnictwo: Dolnośląskie [Publicat S.A.]
Data i miejsce wydania: -
Moja ocena: 8/10
Zakładka: Niedoprawiona ambrozja
Nawet nie drgnęłam, kiedy ruszyła prosto na mnie. Gdy była tak blisko, że w nozdrza uderzył mnie zapach jej waniliowych perfum, pochyliła się w moją stronę, posłała mi uśmiech i szepnęła jedno słowo:- Bu.
Ostatnio miałam do czynienia z pięknymi syrenami o wspaniałych ogonach, żyjących w cudownym oceanie. Te magiczne stworzenia mają jednak też swój odpowiednik, który kusi mężczyzn i doprowadza ich do śmierci, kiedy zwabieni przez piękny śpiew, zawędrują za daleko. Syreny potrafią być jednocześnie urzekające i mordercze. Właśnie jako takie przedstawia je Tricia Rayburn w swojej serii.
Vanessa i Justine Sands wraz z rodzicami, jak co roku, przyjeżdżają na wakacje do małego nadmorskiego miasteczka - Winter Harbor. Jednak, już na początku pobytu, Justine, po burzliwej rodzinnej kłótni, udaje się nad urwisko, by poskakać do wody. Jeszcze długo po tym jej siostra nie może uwierzyć, że zrobiłaby coś tak głupiego. Następnego dnia fale wyrzucają na brzeg ciało Justine. Vanessa nie zgadza się z tym, że był to nieszczęśliwy wypadek i postanawia zbadać sprawę na własną rękę. Sytuacja komplikuje się, gdy na plaży w okolicy miasteczka policja znajduje coraz więcej ciał mężczyzn z twarzami zastygłymi w uśmiechu.
W Syrenie nie podobała mi się tylko jedna rzecz. Mianowicie, główna bohaterka momentami wspominała o głosie syren, który już kiedyś słyszała, jednak czytelnik nie ma pojęcia o co chodzi, skoro wydaje się, że ludzie w powieści nie wierzą w takie rzeczy. Dodatkowo, zachowywała się trochę nierealnie, ponieważ w pewnych momentach była zbyt naiwna, a w innych zbyt "inteligentna", to znaczy, wiedziała coś, o czym wiedzieć nie powinna. Cała reszta wyszła znakomicie i naprawdę miło spędziłam czas przy czytaniu tej powieści.
Fabuła być może nie jest specjalnie zaskakująca, ale za to porywająca i ciekawa. Pomimo pewnych oczywistości, akcja nie zanudza i wciąż brnie do przodu, dzięki czemu czytelnik nie stoi w miejscu. Wciąż pojawia się coś nowego, a jeśli ktoś lubi domysły, to łatwo znajdzie tutaj pewne wskazówki, dzięki którym będzie mógł przewidzieć niektóre fakty.
Jeśli chodzi o bohaterów, to jak już wspomniałam, Vanessa nie całkiem przypadła mi do gustu i na dobrą sprawę, nie znalazła się tutaj postać, która skradłaby mi serce, chociaż mogłabym się zastanowić nad pewnym staruszkiem. Jednak pomimo tego, uważam, że żaden bohater nie był denerwujący, a każdy miał w sobie coś interesującego, co z kolei sprawiło, że chciałam poznać ich losy.
Syrena to powieść dla wszystkich fanów romansów paranormalnych i kryminałów z domieszką fantastyki. Przede wszystkim, na pewno jest przeznaczona dla damskiej części czytelników, ale myślę, że męskie grono też mogłoby się na nią skusić. W końcu syreny kusiły zawsze samotnych żeglarzy.
Vanessa i Justine Sands wraz z rodzicami, jak co roku, przyjeżdżają na wakacje do małego nadmorskiego miasteczka - Winter Harbor. Jednak, już na początku pobytu, Justine, po burzliwej rodzinnej kłótni, udaje się nad urwisko, by poskakać do wody. Jeszcze długo po tym jej siostra nie może uwierzyć, że zrobiłaby coś tak głupiego. Następnego dnia fale wyrzucają na brzeg ciało Justine. Vanessa nie zgadza się z tym, że był to nieszczęśliwy wypadek i postanawia zbadać sprawę na własną rękę. Sytuacja komplikuje się, gdy na plaży w okolicy miasteczka policja znajduje coraz więcej ciał mężczyzn z twarzami zastygłymi w uśmiechu.
W Syrenie nie podobała mi się tylko jedna rzecz. Mianowicie, główna bohaterka momentami wspominała o głosie syren, który już kiedyś słyszała, jednak czytelnik nie ma pojęcia o co chodzi, skoro wydaje się, że ludzie w powieści nie wierzą w takie rzeczy. Dodatkowo, zachowywała się trochę nierealnie, ponieważ w pewnych momentach była zbyt naiwna, a w innych zbyt "inteligentna", to znaczy, wiedziała coś, o czym wiedzieć nie powinna. Cała reszta wyszła znakomicie i naprawdę miło spędziłam czas przy czytaniu tej powieści.
Fabuła być może nie jest specjalnie zaskakująca, ale za to porywająca i ciekawa. Pomimo pewnych oczywistości, akcja nie zanudza i wciąż brnie do przodu, dzięki czemu czytelnik nie stoi w miejscu. Wciąż pojawia się coś nowego, a jeśli ktoś lubi domysły, to łatwo znajdzie tutaj pewne wskazówki, dzięki którym będzie mógł przewidzieć niektóre fakty.
Jeśli chodzi o bohaterów, to jak już wspomniałam, Vanessa nie całkiem przypadła mi do gustu i na dobrą sprawę, nie znalazła się tutaj postać, która skradłaby mi serce, chociaż mogłabym się zastanowić nad pewnym staruszkiem. Jednak pomimo tego, uważam, że żaden bohater nie był denerwujący, a każdy miał w sobie coś interesującego, co z kolei sprawiło, że chciałam poznać ich losy.
Syrena to powieść dla wszystkich fanów romansów paranormalnych i kryminałów z domieszką fantastyki. Przede wszystkim, na pewno jest przeznaczona dla damskiej części czytelników, ale myślę, że męskie grono też mogłoby się na nią skusić. W końcu syreny kusiły zawsze samotnych żeglarzy.
Za książkę dziękuję serdecznie grupie wydawniczej Publicat.
Przeczytana w ramach wyzwania Czytam Fantastykę i Paranormal Romance.
Sama nie wiem. Z jednej strony mam na nią ochotę, z drugiej strony nie. Na razie sobie odpuszczę, ale na pewno będę miała ją na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńTeż w wolnej chwili będę musiała przeczytać tę książkę, bo zaintrygowała mnie Twoja recenzja ;) Nawet chyba jest już drugi tom, z tego co słyszałam...
OdpowiedzUsuńJest już nawet trzeci :)
Usuńdziękuję Ci za podesłanie linka do recenzji
OdpowiedzUsuńzostała dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
pozdrawiam serdecznie :)
Ju niedługo mam zamiar się do niej dobrać i dać się porwać historii :P Mam nadzieję, że mi również będzie się podobała :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytać, mam nadzieję, że za niedługo ją dostanę;)
OdpowiedzUsuńA mi się aż bardzo ona nie podobała... Chociaz fakt, trzecią mam zamiar przeczytac.
OdpowiedzUsuń