26 cze 2013

Gaja Kołodziej - "Księżniczka w blasku sławy i cieniu obsesji"




Tytuł: Księżniczka w blasku sławy i cieniu obsesji

Autor: Gaja Kołodziej

Wydawnictwo: Literary Art Institute

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2013


Moja ocena: 9/10
Zakładka: Niedoprawiona ambrozja




Być może powinnam przestać wyobrażać sobie to, co znajdę w książkach. Prawie nigdy nie trafiam. Tym razem z okładki krzyczy do mnie ciemna strona telewizji, prawda o pracy w mediach, wypadki i zamachy na życie. Ale to zupełnie nie to!

Nadia całe swoje życie wiązała z teatrem. Po jednej kłótni z profesorem dostała wilczy bilet, a upragnione studia stały się tylko niespełnionym marzeniem. Babcia-milionerka przekonuje jej rodziców, aby przestali finansować córkę i Nadia nie ma wyboru - musi znaleźć pracę. Tylko gdzie, kiedy brak jej wykształcenia, doświadczenia i pokory? Na pomoc znów przychodzi babcia, która informuje o castingu na Księżniczkę z jej opowieści. Nadia nigdy nie zamierzała wiązać się z telewizją, jednak sto tysięcy wynagrodzenia skusi każdego. Kiedy, wbrew wszelkim oczekiwaniom, wygrywa casting i rozpoczyna nowe życie, wszystko okazuje się być inne, niż sądziła.

Myślę, że robienie z tej powieści czegoś większego, jak sugeruje okładka, jest całkowicie bezsensowne. O Księżniczce... nie można powiedzieć, że jest pełna wartości - choć te również możemy w niej znaleźć - ani, że przedstawia prawdziwe życie w show-biznesie - choć pewne rzeczy niewątpliwie są prawdą. To tylko prosty, przyjemny romans. Za to bardzo dobry! Nie ma więc potrzeby reklamowania go inaczej.

Początek zapowiadał się słabo. Sądziłam, że historia jest płytka, styl męczący, a bohaterka irytująca. Jednak kilka stron dalej wszystko się unormowało. I zaczęła się naprawdę interesująca opowieść.

Styl, wbrew moim obawom, jest doskonały jak na tego typu powieść. Lekki, przyjemny i prosty. Pasuje też do narracji pierwszoosobowej, którą stosuje autorka.

Przyznaję, że bohaterka przez pewien okres była irytująca i z pewnością nazwałabym ją rozwydrzoną panną, ale z czasem, po wydarzeniach, które zaszły w jej życiu, to się zmienia i obcowanie z Nadią nie sprawia większych problemów. Sebastian z kolei to świetny materiał na główną postać męską. Do tego, fakty związane z tym bohaterem, są dość zaskakujące, co mnie osobiście bardzo zadowalało. Postaci poboczne, choć odgrywają dość ważną rolę w fabule, nie są za bardzo rozwinięte, co jednak nie jest specjalnym minusem. Natomiast jedna z nich została przedstawiona wprost genialnie i za to należy się duży plus.

Dwie wady, które w powieści dostrzegłam - a raczej nie w samej historii, lecz oprawie - to okładka, która z tyłu jest zwyczajnie krzywo przycięta i pokazuje to, czego nie powinna, jednocześnie przesuwając tekst - a przynajmniej mój egzemplarz tak ma - oraz tytuł. Nie to, żebym coś do niego miała, ale do mnie osobiście przylgnęła tylko jego część, mianowicie - Księżniczka i nijak reszta nie może mi zostać w głowie. Z tego powodu, uważam, że tytuł mógłby być krótszy.

Podsumowując, Księżniczka... to prosty, ale niebanalny romans, doskonały dla fanów tego gatunku, jak i pozostałej części czytelników. Choć róż się w nim przelewa, to jednak tylko w kolorze sukni, a słodkość to sporadyczny przypadek. Powieść świetnie nadaje się na deszczowe dni, aby umilić sobie te męczące popołudnia. A ponieważ u mnie ostatnimi czasy takich sporo, chętnie zapoznam się z innymi książkami pani Gai Kołodziej.


Egzemplarz otrzymałam od wydawnictwa Literary Art Institute, za co serdecznie dziękuję.

3 komentarze:

  1. Mimo wszystko, raczej sobie daruję. To nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jedną książkę tej autorki i nawet mi się podobała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego nawet na oczy nie widziałam tej książki?!
    Zapowiada się naprawdę interesująco! :)

    OdpowiedzUsuń