27 mar 2013

Stephen King - "Misery"




Tytuł: Misery

Autor: Stephen King

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data i miejsce wydania:


Moja ocena: 6/10
Zakładka: Intrygujący posiłek



 Odważny człowiek potrafi myśleć. Tchórz - nie.

King sam w sobie jest bardzo znany. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że to jeden z najsłynniejszych autorów tych czasów. Raczej nie można temu zaprzeczyć. Misery z kolei należy do tego dorobku pisarza, który jest kojarzony przez większość, choć pewnie najczęściej jako ekranizacja. Osobiście nie widziałam filmu, a książkę wspominam średnio dobrze.

Podczas czytania Misery, wsłuchiwałam się w piosenkę Huntera o tym samym tytule i, prawdę mówiąc, dopiero co pozbyłam się awersji do tego utworu, spowodowanej powieścią.

Nie można odmówić Kingowi jednego - jego pomysły są niesamowicie oryginalne i ciekawe. W Misery autor przedstawia nam historię pisarza - Paula Sheldona - który w wyniku wypadku trafia pod opiekę jednej ze swoich fanek. Od samego początku wydaje się, że Annie Wilkes nie jest normalna. Sytuacja komplikuje się jednak, kiedy kobieta dowiaduje się, że w ostatniej książce pisarz uśmiercił swoją bohaterkę. Rekonwalescencja zamienia się w koszmar.

Powieść podzielona jest na trzy części. Prawdę mówiąc, zainteresowała mnie dopiero druga z nich, a niestety, trzeba było na nią sporo czekać. Przy pierwszej to odkładałam książkę, to znów zaczynałam ją czytać. Koniec końców, zeszło mi na nią dużo więcej czasu, ponieważ nie wciągnęła mnie i była po prostu... nudna. Wiem, że King lubi pisać o psychice swoich bohaterów i nie przeszkadza mi to. Ale tym razem, Paul Sheldon śmiertelnie mnie zanudził.

Biorąc pod uwagę inne powieści autora, przez większość czasu jest raczej spokojnie. Nic nie wzbudza wielkiego obrzydzenia, strachu raczej też nie. Dopiero później zaczynają się schody i czytelnicy o słabych nerwach mogliby nie dotrwać do końca, dlatego stanowczo odradzam Misery komuś, kto nie jest przygotowany na szok, jakiego może doznać.

Mamy do czynienia z garstką bohaterów, ale ta własnie garstka jest stworzona fantastycznie. Annie to kobieta, która zmaga się z zaburzeniami psychicznymi, jak również obsesją na punkcie wielu rzeczy. Pomimo jej szaleństwa, myśli racjonalnie i to wywołuje pewien podziw dla niej, a także dla Kinga za tę wspaniałą kreację.

Mimo męczącej pierwszej części, fabuła jest interesująca i zmusza czytelnika do dotrwania do samego końca, aby poznać jej zakończenie. A choć styl autora łatwy nie jest, z pewnością spodoba się określonej grupie odbiorców. Ci, którzy lubią ciężkie i mocne lektury, będą zachwyceni.

Zaskakujący jest fakt, że w całej książce najbardziej podobały mi się fragmenty dzieł Paula Sheldona. Naprawdę chciałabym przeczytać je w całości po takim skrawku, jaki poznałam. Niestety, nie zapowiada się, żebym mogła.

Podsumowując, Misery jest kolejną powieścią, której trzeba poświęcić nieco więcej czasu. Może wzbudzać niechęć, nerwowość, a także obrzydzenie. Jednak ma w sobie coś, dzięki czemu sprawuje się świetnie w roli, trochę męczącego, horroru.


Wyzwania: Czytam Kinga, Z półki

4 komentarze:

  1. Nie zgodzę się z Tobą. Na mnie całość wywarła dość mocne wrażenie, szczególnie te fragmenty o piciu własnego moczu czy też o oddechu Annie, gdy robiła mu sztuczne oddychanie. Fragment gdy rozmawiali na temat papieru do maszyny do pisania również o dziwo utknął mi w głowie.
    Ogólnie wspominam tę książkę bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo całość wywiera mocne wrażenie. King bardzo lubi przedstawiać najgorsze upodlenie człowieka (tu przykładem może być na przykład "Gra Geralda" czy "Dolores Claiborne", "Łowca snów", a nawet jego "baśń" "Oczy Smoka"), ale akurat w tej konkretnej powieści było to ukazane w taki sposób, że te fragmenty wzbudzały moje obrzydzenie i nie trzymały w napięciu. Cóż, najwyraźniej "Misery" po prostu nie przypadła mi do gustu.

      Usuń
  2. Po którąś z książek Kinga już od dawna zamierzam sięgnąć, jednak nie wybrałam jeszcze konkretnego tytułu. Z "Misery" jeszcze się wstrzymam, ale może kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. King jak to King rozważnie i baaaardzo powolnie buduje napięcie w swoich książkach. Mogłabym nawet rzec, że ociera się w swoim pisarstwie o całkowity brak akcji - przynajmniej momentami, nie mniej jednak potrafi to wynagrodzić swoim fanom i czytelnikom ze zdwojoną siłą :)

    OdpowiedzUsuń