Tytuł: Neo Arcadia. Tęcza w ciemności
Autor: Akira Norikazu, Tachibana Kaoru
Wydawnictwo: Kotori
Data i miejsca wydania: Gołuski, 2012
Moja ocena: 6/10
Niezależnie od formy, jaką przybiera i okoliczności, w jakich się spotykacie, istota ta, za każdym razem, kradnie twe serce...
U zarania dziejów całą Ziemię osnuwał mrok. Władca Światła zapragnął stworzyć na jej powierzchni krainy tętniące życiem. Wysłał więc do siedziby Władcy Ciemności swego syna jako emisariusza. Nie przewidział jednak, że przyjdzie mu już na zawsze rozstać się z ukochanym dzieckiem.
W Neo Arcadii poznajemy Zeba i Reena. Dwie osoby, które dzieli wszystko, a które darzą się wielką miłością. Kiedy wydaje się, że wszystko dobrze się układa, Reen znika, wystawiając Władcę Ciemności na wielką próbę.
Rysunki pani Akiry Norizaku są wspaniałe. Tego nie można nie przyznać. I to, poza pomysłem jest jedynym, co ratuje tę mangę przed totalną katastrofą. Ale o tym później. Najpierw skupmy się na stronie wizualnej, która przedstawia się znakomicie. Już samą okładką można się zachwycić, a jeśli do tego przekartkuje się mangę, to ślinotok murowany.
Tachibana Kaoru napisała książkę, której zilustrowania podjęła się Akira Norikazu. Wyszłoby to świetnie, gdyby tylko nie fakt, że historia została zawarta w jednym, krótkim tomie. Fabuła mknie do przodu zbyt szybko, na zasadzie witaj-kocham-cię-więc-chodź-ze-mną-do-łóżka. I choć sam pomysł jest genialny, to manga nie pozwala mu się dobrze rozwinąć. Pewnym plusem jest wprowadzenie do akcji Tei, przy którym bohaterowie przechodzą przez motyw poznania i zakochania.
Mamy do czynienia z kilkoma bohaterami, z których jeden Mist, został przedstawiony w miarę sensownie. Chociaż nie możemy poznać w pełni charakteru żadnej postaci, to z tą epizodyczną osobowością zaznajamiamy się dzięki domysłom. Taka tajemniczość dobrze wpływa na odbiór treści.
Podsumowując, manga Neo Arcadia ma niewykorzystany potencjał, który z pewnością zachęca do przeczytania pierwowzoru. Tych kilka chwil spędzonych z Zebem i Reenem doskonale zajmuje czas, pomimo pewnych płytkich zdarzeń.
Za egzemplarz dziękuję bardzo wydawnictwu Kotori.
A nie zgadzam się z: witaj-kocham-cię-więc-chodź-ze-mną-do-łóżka. Tam jest: witam-choć-ze-mną-do-łóżka-kocham-cię :) Żeby pani Nokikazu do swojej przepięknej kreski dodała jeszcze fabułę to miałaby Nobla... A tak pozostaje tylko cieszyć oczy.
OdpowiedzUsuńWcale nie uważam jej za płytką, dlatego, że cytuję "witaj-kocham-cię-więc-chodź-ze-mną-do-łóżka". Przecież istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia, a nawet jeśli od pierwszego seksu, to co z tego, jeśli to prawdziwe uczucie? Dla mnie to właśnie tym było i wcale nie uważam, że manga MUSI przedstawiać historię poznania bohaterów od początku do końca... zwłaszcza że to jednotomowa manga, zakrawająca na bajkę lub baśń, a nie żadne poważne arcydzieło.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek Tei mnie załamał, przez 3/4 mangi wołałam, by mi oddali mojego ślicznego Reena w długich włosach i pięknych "sukienkach"... Dla niego kupiłam tę mangę, tak więc w sumie się zawiodłam, ale tylko dlatego.
Poza tym tłumaczenie jest świetne - o czym w tej "recenzji" nie ma ani słowa - wydanie prześliczne (jak wyżej) i w ogóle miód dla oczu <3 Nie, to co przeczytałam nie uważam za recenzję, to tylko krótka opinia, więc w sumie nie szkodzi.
I tak uważam, że NA jest lepsza od BD, bo BD to istna tragedia - dosłownie i w przenośni.