Tytuł: Assassin's Creed: 1 | Desmond
Autor: Corbeyran, Defali, Hedon
Wydawnictwo: SQN
Data i miejsce wydania: Kraków, 2011
Moja ocena: 6/10
Zakładka: Intrygujący posiłek
Kultową serię Assassin's Creed zna z pewnością każdy zapalony gracz. Nieco później poznali ją czytelnicy literatury za sprawą książek, a teraz mogą cieszyć się również komiksem. Bez wątpienia, seria ta zyskała wielką sławę, i to słusznie. Wspaniały pomysł, interesujące losy bohaterów, dużo akcji. Tylko, że... No właśnie. Prawdę powiedziawszy, po tej wersji Assassin's Creed spodziewałam się czegoś zupełnie innego.
Pewnego dnia Desmond Miles zostaje uprowadzony. Budzi się w zamkniętym pokoju, widząc krwawe napisy i nie mając pojęcia, gdzie jest. Dlaczego go porwano? Czego szukają naukowcy, którzy bezwzględnie na nim eksperymentują? Z jakiego powodu, to on jest ich narzędziem? I dlaczego, wciąż mówią o tajemniczych Asasynach?
No właśnie. I to jest cały problem z tą pozycją. W powyższym opisie jest więcej zagadek niż wyjaśnień, a tych czytelnik nie pozna za dużo, nawet po przeczytaniu pierwszego tomu. Oczywiście, to w teorii powinno powodować, że z ciekawości sięgnie po tom drugi, ale nie w tym przypadku. Koniec pozostawia zbyt wiele pytań, a jeśli ktoś nie zna gry, to ciężko będzie mu się połapać w fabule.
Rysunki są bardzo ładne i dopracowane. Naniesiony cień świetnie oddaje nastrój, który akcja powinna wywierać. To na plus, dzięki temu napięcie jest cały czas widoczne nie tylko po zdarzeniach, ale również w grafice. Dodatkowo, w kadrach autorzy ukryli pewne odniesienia do fabuły i ważnych dla niej bohaterach. Są to ledwo widoczne, na pierwszy rzut oka, podpowiedzi. Niestety, jak wspomniałam wcześniej, czytelnik, który nie jest zapoznany z pierwowzorem, nie wyłapie tych smaczków i nie będzie mógł się nimi cieszyć. Może, co najwyżej, dopowiedzieć do nich swoją własną historię, która jednak niewiele da.
Zostawmy jednak nieznajomków i skupmy się efektach pracy, kiedy ktoś już w Assassin's Creed grał. Komiks czyta się dobrze, miło zobaczyć znajomych bohaterów w trochę innej formie. Co prawda, nie dowiadujemy się o nich za dużo, bo akurat w tym Corbeyran postawił na oszczędność, ale jest to zawsze jakaś przyjemna rozrywka.
Koniec końców, uważam, że wersja rysunkowa gry jest tylko dla jej fanów. Nie polecam sięgać po nią osobom, którym po prostu spodobał się pomysł, bo nic to nie da. Za to, jeśli ktoś przeszedł grę, to komiks będzie przyjemnym dodatkiem do niej i miłym spędzeniem czasu, pozostając, w dalszym ciągu, w świecie Asasynów. Dla wszystkich tych, którzy nie chcą tego świata tak szybko opuszczać.
Egzemplarz otrzymałam od wydawnictwa Sine Qua Non. Dziękuję.
Wyzwania: Czytam Fantastykę
Nie znoszę takich gier więc książką raczej na pewno nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie po długiej nieobecności ;)
Grę lubię. Mój mąż wręcz uwielbia. Chętnie przyjrzałabym się więc bliżej tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania,
pozdrawiam serdecznie :)
A ja uwielbiam tą grę :D
OdpowiedzUsuńSczerze mówiąc nie przepadam za takimi grami, więc książkę też sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie :)
Nie jestem jej wielkim fanem gry, lecz zamierzam zapoznać się z książką głównie po to, by zobaczyć, co też ludziska wymyśliły, więc i tak podchodzę do niej z dużą rezerwą i dozą ciekawości, więc może się nie rozczaruję :)
OdpowiedzUsuńRównież jestem bardzo zainteresowana książką, choć to akurat komiks :)
UsuńW grę nie grałam, ale jestem zainteresowana ksiażką (nie tą co zrecenzowałaś) :)
OdpowiedzUsuńJa również jestem zainteresowana książką, komiks to zupełnie co innego :)
UsuńNiestety ale ta książka wg mnie nie interesuje....Może kiedyś;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym się z nią zapoznała, wiele moich znajomych mi ją polecało :-)
OdpowiedzUsuńnie gram w gry, więc książka mnie zupełnie nie interesuje :)
OdpowiedzUsuń