10 maj 2013

C.C. Humphreys - "Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli"



Tytuł: Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli

Autor: C.C. Humphreys

Wydawnictwo: Książnica [Publicat S.A.]

Data i miejsce wydania: Katowice, 2012


Moja ocena: 10+/10
Zakładka: Narkotyk nałogowego bibliofila



Nie nękajcie umarłych, albowiem oni udali się śladem tych, których uśmiercili za życia.

Podczas czytania tej powieści, wiele razy usłyszałam pytanie o słynnego wampira Drakulę. Każda moja odpowiedź brzmiała tak samo: Powtarzam po raz ostatni, to książka historyczna. Jak przypuszczam, ciężko w to uwierzyć. Z reguły taka literatura mnie nie pociąga, ale... Zacznijmy jednak od początku. Z rozmów tych więc, wywnioskowałam jedno: bohatera Brama Stokera znają wszyscy, o prawdziwym Kazykły beju mało kto słyszał. Według mnie, dzieło Irlandczyka jest czystą profanacją, godzącą w człowieka, choć zarazem bestię. Koniec końców, Wład Palownik może być uznawany za potwora. Ale przede wszystkim, był mężczyzną z krwi i kości, potrafiącym kochać, czuć i zadawać ból, jak każdy z ludzi.

Jestem więźniem. Zamkniętym w klatce swego ciała. A jednak nazywam się wolnym jak sokół.

Zacznijmy od tego, że pomimo mojej wiedzy na temat gatunku książki, nie spodziewałam się aż tak wiernego oddania faktów historycznych w samej jej treści. Autor wykazał się dużymi umiejętności, skupiając się nie tylko na głównej postaci, ale również na bohaterach pobocznych, o których wiele informacji - zgodnych z lekturą - można znaleźć, szukając w odpowiednich miejscach. Wydawałoby się, że ta realność może zgubić tę historię, uczynić ją bardziej nieprzystępną, nudną wręcz. C.C. Humphreys dał jednak doskonały przykład na to, jak historią zainteresować. I w jak wspaniały sposób można ją ukazać.

Torturuj innych, aby oni nie mogli torturować ciebie.

Kolejnym zaskoczeniem okazał się fakt, że - nie mam bladego pojęcia, jak autor do tego doprowadził, ale - zapamiętałam wszystkie imiona, nazwiska, przydomki, miejsca i daty, które pojawiły się w czasie lektury. Jest to tak szokujące, ponieważ nigdy mi się to nie zdarza. Zwłaszcza, jeśli padają jakiekolwiek daty. Wielce znacząca jest tu mina moich przyjaciół, słuchających mnie, kiedy używam tureckich nazw.

Trzeba umieć patrzyć na swoje ofiary, kiedy umierają.

Wład Palownik opowiada nam historię Drakuli już od wczesnego dzieciństwa bohatera, przechodząc przez okres jego młodości aż po dorosłość i, można powiedzieć, starość - na swój sposób. Możemy więc prześledzić charakter tytułowej postaci na różnych etapach jej życia - a więc już od momentu, kiedy Wład znajdował się w niewoli tureckiej i w Enderunie uczył się pod okiem tamtejszego agi - a także poznać czas, w którym Tepes zmienił się w żądnego krwi potwora, za jakiego uznaje go historia. Będziemy świadkami okrutnych nauk, które pobierał w twierdzy Tokat, a z których to, w późniejszym czasie, często czerpał inspiracje. Wreszcie, dowiemy się, jak doprowadził do tego, że żaden z mieszkańców Wołoszczyzny nie ośmielił się sięgnąć po wysadzany diamentami kielich, stojący na dziedzińcu, a Turcy ściągali turbany z głów na jego widok.

Los każdego został uwieszony na jego szyi.

Trzeba to przyznać - C.C. Humphreys ma niezaprzeczalny talent nie tylko w zainteresowaniu czytelnika, ale również w samym pisaniu. Oprócz tego, że historia nie jest moją ulubioną dziedziną, od książek tego typu odstrasza mnie język. Idealnym przykładem jest dzieło, które zna pewnie każdy, mianowicie - Krzyżacy Sienkiewicza. W tym miejscu, chcę prosić, żeby nikt nie oburzał się na to, co za chwilę powiem, bo o ile za pewne rzeczy Go szanuję, o tyle nazwisko Tego autora działa na mnie, jak płachta na byka. Nieważne, jak wspaniałym pisarzem jest, Jego styl sprawia, że [właściwie wszystkie] teksty Tego pana są dla mnie istną męczarnią. Z powieścią, którą właśnie tak zachwalam, nie miałam absolutnie żadnych problemów. Prawdę mówiąc, nawet, gdyby w tamtych czasach i w tamtym miejscu mówili zupełnie inaczej, i tak by mi to nie przeszkadzało. Przekaz ma być jasny i klarowny. Przyjemny. A język, choćby nie wiem, jak wiernie oddany, nie zawsze temu sprzyja.

Sokoły nie lubią czekać.

Nie bez powodu, bohaterów zostawiłam na sam koniec. Jak widać, w tekście powyżej wciąż przewijają się cytaty. Każdy z nich jest na swój sposób związany z Władem Drakulą. Wiele zostało wypowiedzianych właśnie przez niego. To pozwala nieco poznać tego człowieka, choć, oczywiście, zaledwie w minimalnym stopniu. Autor, jak sam twierdzi, wziął na siebie dość trudne zadanie. Trudne dlatego, że wybrał do przedstawienia postać legendarną [choć znaną niekoniecznie jako po prostu władcę]. Po przeczytaniu powieści, o Kazykły beju mogę powiedzieć jedno. Z pewnością, historie o jego okrucieństwie nie są przesadzone. Ale żadna z nich nie mówi o tym, że Wład Palownik był zarazem człowiekiem sprawiedliwym i genialnym. Po prostu genialnym. Jak wielu innych władców. O tym, z czasem, się jednak zapomina.

Błędem byłoby wspomnienie tylko o tytułowym bohaterze. Wbrew pozorom, nie do Drakuli zapałałam największą sympatią. Ion Tremblac, wedle tego, co udało mi się ustalić, jest postacią fikcyjną, stworzoną przez autora na potrzeby książki. Przez większą jej część, trwa przy boku Włada, będąc świadkiem większości jego czynów. I za tego bohatera oddaję Humphreysowi wielki szacunek. Jestem gotowa powiedzieć, że świetnie poradziłby sobie z dziełem, które byłoby tylko Jego wyobrażeniem. A mówię to na podstawie zaledwie tej jednej postaci, ponieważ jest ona niewątpliwie warta uwagi. Ponieważ Ion Tremblac to kreacja, którą z czystym sumieniem stawiam ponad [jakże wspaniałym] Tepesem.

Oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć, i Otchłań mu towarzyszyła.

Prawdziwa historia Drakuli stała się dla mnie dziełem, któremu trudno będzie dorównać. W chwili obecnej, nic nie sprawia mi takiej przyjemności, jak czytanie właśnie tej powieści. Nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach, po stokroć - nie. Lektura pełna krwi, przemocy, tortur, bólu i śmierci. Ciężka. Trudna. Ale wynagradzająca wszystko, jeśli tylko ma się odwagę, żeby ją poznać.

Z całego serca dziękuję za książkę grupie wydawniczej Publicat.

7 komentarzy:

  1. Jestem wzruszona. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już wspominałam miałam tę książkę od dawna w planach. A teraz? Muszę, czym prędzej ją przeczytać. Nie spodziewałam się tak wysokiej oceny w tak świetnej recenzji. Już nie mogę się doczekać aż sama będę mogła się przekonać nad wspaniałością tej lektury.

    A co d Sienkiewicza podzielam Twoje zdanie. Dwa jego dzieła miałam, jako lektury i tak jak w gimnazjum wielu lektur nie przeczytałam (w tym właśnie i oczywiście „Krzyżaków”), tak w podstawówce przeczytałam wszystkie. A dokładnie prawie wszystkie, bo „W pustyni i w puszczy” było moją pierwszą nieprzeczytaną lekturą. Książki mam na półce, więc postanowiłam, że kiedyś spróbuję dać im drugą szansę.

    OdpowiedzUsuń
  3. I widzę kolejną książkę w sam raz dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wczoraj patrzyłam na tą książkę, a teraz żałuje, że jej nie wybrałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się zgrałyśmy! :) Jedna z lepszych książek historycznych jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Kolejna książka, która zrobi furorę ? :D Ah... W końcu zamiast chleba będę kupować książki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Już dawno chciałam ją sobie zamówić do recenzji :P Teraz wiem już, że niebawem o nią poproszę, jeszcze mam na oku dwie takie krwawe i historyczne, tego wydawnictwa ;)

    OdpowiedzUsuń