30 maj 2013

Piotr Pawlik - "Widmo i mrok duszy błękitnego smoka. Przebudzenie"


Tytuł: Widmo i mrok duszy błękitnego smoka. Przebudzenie

Autor: Piotr Pawlik

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza

Data i miejsce wydania: Warszawa, 2013


Moja ocena: 1/10
Zakładka: Arszenik



Jestem uprzedzona do polskiej fantastyki nie od dziś, czego nigdy nie ukrywałam. Nie są to jednak uprzedzenia bezpodstawne. Ostatnio, po kilku całkiem niezłych pozycjach, pomyślałam, że może coś się zmienia. Widmo i mrok duszy... skusiło mnie piękną okładką i tajemniczym opisem. Spodziewałam się czegoś, co najmniej, dobrego. Zawiodłam się bardzo okrutnie.

Właściwie ciężko mówić o fabule, żeby nie streścić pierwszych stu stron powieści, ale spróbuję. Kiedy ojciec Franka umiera, odpowiedzialność za utrzymanie matki, siostry i rodzinnego gospodarstwa spadła właśnie na chłopca, który to jest uznawany za wielkiego samotnika i niespołecznego człowieka. I tak to trwa do momentu, w którym jego siostra, wraz ze swym młodym małżonkiem, podstępem odbiera mu cały majątek, poprzez oszukanie ich matki. To sprawia, że Franek odizolowuje się jeszcze bardziej, a wkrótce - wierząc, że istnieje - zaczyna szukać magii. Prowadzi go to do całkiem nowego, innego i niebezpiecznego świata.

Przede wszystkim, zaznaczyć muszę, że książki nie przeczytałam. Nie do końca. Próbowałam, starałam się, męczyłam... W końcu powiedziałam: Dość. Nie lubię nie kończyć czegoś, co zaczęłam, ale w tym przypadku tak właśnie się stało. Nie ma sensu czytać, jeśli tylko mnie to denerwuje, bo nie taki jest tego cel.

Właściwie, to, przez co przebrnęłam, nawet nie rozkręciło fabuły, za to pozwoliła wyrobić już sobie pewną opinię. Na początku nie było tak źle, ale tak naprawdę zdarzenia nie wnosiły nic do ogólnego planu i po głowie wciąż kołatała mi się jedna myśl: Ale właściwie o co chodzi? Później co nieco się wyklarowało, jednak im dalej w zarys fabuły, tym gorzej. Akcja stała się tak nudna, że powodowała tylko senność. Przestałam już nawet czekać na te elementy świata przedstawionego, ukazanego na okładce, które wiem, że w końcu się pojawiają.

Jeśli o bohaterów chodzi, to autor zrobił najgorszą rzecz, jaką tylko mógł. Franek to typowy Gary Stu, Marty Stu, Larry Stu, czyli - jak pewnie wszyscy bardzo kojarzą - postać w stylu Mary Sue. Nieprzeciętnie inteligentny, szanowany, wzbudzający w ludziach same dobre emocje, potrafiący zrobić wszystko bez najmniejszych problemów - bo czymże jest dla nastolatka prowadzenia gospodarstwa?, co trudnego w rozbrojeniu nożownika?, co za problem pokonać dużo większego, silniejszego i straszniejszego przeciwnika?, no i czemu by nie "mieć oczy dookoła głowy", wychwytując każdy gest kogoś obcego? Nie zapominając, oczywiście, o wiedzy, która dalece wykracza poza możliwości bohatera. Każdy inny jest zły, niedouczony, niemądry i tym podobne, i tak dalej.

Już na samym początku, po stylu autora stwierdziłam, że jest to pół-Yoda i podtrzymuję to. Używam takiego stwierdzenia, bo najlepiej opisuje wypowiedzi i myśli postaci. Nie jest to złe, ale w połączeniu z momentami, w których "on nie rozumie, ona nie rozumie i tak w kółko" może prowadzić do dość drastycznych emocji.

Nie odradzam, absolutnie. Być może, Widmo i mrok duszy błękitnego smoka rozkręca się po tak trudnych chwilach z czasem książka staje się lepsza. Może, kiedy wszystko się rozwinie, nie jest już tak źle. Ja jednak pasuję. Nawet z moją wielką miłością do fantastyki i statków, i ze szczerymi chęciami powieści Piotra Pawlika mówię: Nie.

Za egzemplarz dziękuję serwisowi A-G-W.info i Warszawskiej Firmie Wydawniczej.



3 komentarze:

  1. o nie, nie, to nie dla mnie. Również nie lubię pozostawiać historii niedokończonej, ale czasem, po długiej męce, to się zdarza. Wierzę Ci na słowo, że ta powieść jest słaba. Nie lubię tego typu bohaterów, którzy wszystko wiedzą, wszystko potrafią, i w ogóle jest uroczo. Nie, bardzo lubię fantastykę, ale w tym wypadku podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. recenzja dodana do wyzwania,
    pozdrawiam serdecznie :)
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim skromnym zdaniem książka do 150 stron jest męcząca, jednak dalej nowe przygody i ciekawy rozwój sytuacji wciąga czytelnika. Polecam

    OdpowiedzUsuń