Tytuł: Strzeż się psa
Autor: Izabela Szolc
Wydawnictwo: Oficynka
Data i miejsce wydania: Gdańsk 2011 r.
Strona zakupu: Tutaj
Izabela Szolc - autorka kilkunastu powieści i opowiadań. Do jej najbardziej znanych tekstów należą powieści: Ciotka małych dziewczynek, Hebanowy świat, seria o komisarz Annie Hwierut. Jest ambasadorką wegetarianizmu w Polsce. Uwielbia psy i koty. W przyszłości chce założyć azyl dla zwierząt, dziś aktywnie walczy o polepszenie ich losu. Tantiemy z książki w całości przeznaczyła na fundację Viva! Książka ta jest hołdem złożonym przez nią psiej inteligencji.
Przyznaję, że byłam dość sceptycznie nastawiona do tej powieści. Kocham zwierzęta i mam psa (choć niezaprzeczalnie wrednego), ale książka zwyczajnie nie należy do moich klimatów. Kryminały tak, ale zwierzęce? Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. I pewnie szybko znowu nie spotkam, a muszę przyznać, szkoda.
Na początku historii poznajemy Ala. Psa, drżącego z zimna i opowiadającego o tym, że jego pani zostawiła go na zewnątrz "żegnając się" ze swoim partnerem. Bloodhound mówi nam jak trafił w ręce Laury i przybliża swoje życie. A później jest już tylko lepiej.
Kiedy na osiedlu zaczynają ginąć psy, Albrecht nie ma wielkiego wyboru, więc wiedząc, że wszyscy na niego liczą, rozpoczyna śledztwo w stylu Sherlocke'a Holmesa.
Tak więc kryminaliści strzeżcie się psa, bo on nie zna litości!
Przez pierwszą połowę książki zastanawiałam się tylko kiedy w końcu zacznie się ta prawdziwa akcja? Miał być kryminał, morderstwa i śledztwo, a ja tymczasem jestem zajmowana przez urocze opowieści Ala i zabawne historyjki.
Nie przeczę, nie mam nic przeciwko nim, bo to zdecydowanie ogromny plus tej powieści. Pełno humoru i śmiechu. Postać psiego komisarza urzekła mnie przy pierwszym łacińskim cytacie i pierwszej rozmowe z Tofikiem. Później... później nawet już nie zastanawiałam się nad sensem, którego przecież powinnam szukać.
Książka nie jest długa, a czyta się ją jeszcze szybciej niż na początku można by przewidywać. Właściwie da się ją skończyć w pół godziny. Taka chociażby przyjemna przerwa od nauki albo umilenie sobie podróży pociągiem.
Pojawia się tylko jeden błąd, którego się dopatrzyłam i który jednocześnie mogę nazwać pewną wadą. Mianowicie, zakończenie. Nie jest ono tak klarowne jak reszta powieści, nie można od razu doszukać się odpowiedzi. No i w końcu, autorka nie wykreowała go odpowiednio. Nawet, jeśli właściwie jest to już swego rodzaju epilog to mogłaby pociągnąć akcję jeszcze trochę i wyjaśnić wszystko.
Strzeż się psa polecam przede wszystkim fanom komedii i tym, którzy są zmęczeni ciężką literaturą. Przy tej książce bez wątpienia odpoczną i nabiorą energii. Na pewno spodoba się także miłośnikom zwierząt. Nie tylko psów, choć to one odgrywają tu najważniejszą rolę.
A skoro jesteśmy blisko świąt to uważam, że byłby to idealny prezent.
Przez pierwszą połowę książki zastanawiałam się tylko kiedy w końcu zacznie się ta prawdziwa akcja? Miał być kryminał, morderstwa i śledztwo, a ja tymczasem jestem zajmowana przez urocze opowieści Ala i zabawne historyjki.
Nie przeczę, nie mam nic przeciwko nim, bo to zdecydowanie ogromny plus tej powieści. Pełno humoru i śmiechu. Postać psiego komisarza urzekła mnie przy pierwszym łacińskim cytacie i pierwszej rozmowe z Tofikiem. Później... później nawet już nie zastanawiałam się nad sensem, którego przecież powinnam szukać.
Książka nie jest długa, a czyta się ją jeszcze szybciej niż na początku można by przewidywać. Właściwie da się ją skończyć w pół godziny. Taka chociażby przyjemna przerwa od nauki albo umilenie sobie podróży pociągiem.
Pojawia się tylko jeden błąd, którego się dopatrzyłam i który jednocześnie mogę nazwać pewną wadą. Mianowicie, zakończenie. Nie jest ono tak klarowne jak reszta powieści, nie można od razu doszukać się odpowiedzi. No i w końcu, autorka nie wykreowała go odpowiednio. Nawet, jeśli właściwie jest to już swego rodzaju epilog to mogłaby pociągnąć akcję jeszcze trochę i wyjaśnić wszystko.
Strzeż się psa polecam przede wszystkim fanom komedii i tym, którzy są zmęczeni ciężką literaturą. Przy tej książce bez wątpienia odpoczną i nabiorą energii. Na pewno spodoba się także miłośnikom zwierząt. Nie tylko psów, choć to one odgrywają tu najważniejszą rolę.
A skoro jesteśmy blisko świąt to uważam, że byłby to idealny prezent.
5/6
"Po prostu jesteś zazdrosny o to, że trawa pieści moje jądra."
Za książkę serdecznie dziękuję serwisowi Secretum.
Bardzo ciekawa recenzja, a ja aktualnie szukam czegoś lekkiego i przyjemnego :) super!
OdpowiedzUsuń