Tytuł: Rhezus. Tułaczka śladami konania (Tom 1)
Autor: Róża Jakobsze
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data i miejsce wydania: Lublin, 2010
Moja ocena: 5/10 [4/6]
Zakładka: Niesmaczny eliksir
Róża Jakobsze - jej przygodę z pisaniem zaczęły wstrząsające historyjki i komiksy uwieczniane w dzieciństwie w cienkich zeszytach, spalonych podczas któregoś sprzątania. Rhezus to jej książka debiutancka. W przygotowaniu jest też kolejna część tej historii, pt. Przysięgam na Naturę.
Jedna z przygód Rhezusa Rabalderwa, pt. Jeźdźcy Burzy, ukazała się w 65. numerze Fahrenheita.
Spodziewałam się po tej książce wiele. Można by rzec za wiele. Kiedy zobaczyłam ją w empiku po prostu nie mogłam powstrzymać się przed jej kupnem. Powieść typowo fantastyczna, a więc w pełni trafiająca w moje gusta. Pomysł świetny, ale wykonanie niestety już niekoniecznie.
Nie łudźcie się, to nie kolejny bohater, który przybył ocalić śmiertelnych. Niektórzy szukają WŁADZY. Inni pragną CHWAŁY. Jeszcze inni nocami śnią o ZŁOTYCH GÓRACH. Ale jest ktoś, kto pragnie czegoś zupełnie innego. Czegoś, co nigdy nie zostanie mu dane. ŚMIERCI.
I w tym miejscu właściwie mogłabym skończyć rozwodzić się na temat fabuły. Bo nie ma nad czym. Cała książka to w większości zbiór krótkich opowieści o człowieku, który chce umrzeć. Towarzyszy mu demon, zamknięty w ciele klaczy (bardzo ironiczny i sarkastyczny demon, warto dodać), który zabawia nas ciętymi uwagami. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że fabuła rozkręca się dopiero pod koniec. Coś zaczyna się dziać, ale bez Ericha prawdopodobnie skończyłoby się na tych krótkich historiach, bez punktu kulminacyjnego.
Książka, owszem jest wciągająca na swój sposób, bo chcemy poznać koniec opowieści o Rhezusie, ale należy raczej do tych, które spokojnie możemy odstawić na półkę i wrócić do niej, kiedy najdzie nas ochota. W moim przypadku było o tyle dobrze, że do wyboru miałam tylko Sztejera, a Rhezus w moim mniemaniu prezentował się lepiej.
Plus jest za to, że czyta się naprawdę łatwo i szybko. Historia napisana przystępnym językiem oraz (co rzadko się zdarza) w czasie teraźniejszym. Daje to zamierzony efekt i książka nie jest ciężka, a wręcz przeciwnie, nie musimy się przy niej długo zatrzymywać. Jednak ja uważam, że te rozdziały, które autorka postanowiła napisać w czasie przeszłym, wypadły znacznie lepiej. Jestem w stanie powiedzieć nawet, że najlepiej z całej powieści.
Rhezus jest książką dla tych, którzy lubią czytać krótkie opowiadania, ale na pewno nie dla miłośników długiej i rozbudowanej fabuły. Odpowiednia dla tych, którzy chcą się chwilę pośmiać i rozerwać. Jednak na dłuższą metę, nie poleciłabym jej.
Pani Różo, może trzeba było zostać przy komiksach?
Lubię zarówno krótkie opowiadania, jak i długie, rozbudowane powieści. Myślę, że książka przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuń