Tytuł: Rhezus. Zielone oczy Wyroczni (Tom 2)
Autor: Róża Jakobsze
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data i miejsce wydania: Lublin, 2010
Moja ocena: 5/10 [3.5/6]
Zakładka: Niesmaczny eliksir
- Mogłeś mnie uprzedzić, że twój znajomy woli chłopców!- Nic mi o tym nie wiadomo, do mnie się nie dobierał.
Naprawdę nie miałam ochoty kupować drugiej części Rhezusa. Początkujący pisarze mają to do siebie, że muszą zrobić dobre pierwsze wrażenie, a pani Róża Jakobsze... cóż, na mnie tego wrażenia nie zrobiła. W takim razie dlaczego przeczytałam drugą część? Byłam w empiku z koleżanką i ona postanowiła kupić Zielone oczy Wyroczni, po tym jak pożyczyła ode mnie pierwszą część. Dlatego w końcu i ja się skusiłam.
Po niesatysfakcjonującym zakończeniu Tułaczki śladami konania, chciałam się dowiedzieć co będzie dalej. Pod koniec książka zaczęła wciągać, więc zabrałam się za kolejny tom. Nie spodziewałam się już niczego dobrego i tego nie dostałam. Jednak spodziewałam się, że będzie chociaż odrobinę wciągająca.
Książka była... ciekawa. Na początku. Później jednak odłożyłam ją na półkę, kiedy dostałam do ręki Na szkarłatnych morzach. Za nią może przemawiać tylko to, że prawdopodobnie odłożyłabym każdą lekturę w tamtym momencie. Mimo to, nie wróciłam do niej nawet kiedy wygrałam Krawędź Czasu i otrzymałam Endymiona Springa.
PRZEKLĘTY ukarany za szaleństwo innego człowieka. EGZORCYSTA chcący odkryć największy sekret tamtego świata. DEMON gotów poświęcić się w imię miłości. WYROCZNIA pragnąca nieśmiertelności.
I właściwie ja czytałam tą drugą część tylko dla tego Egzorcysty. Maximilian Ozysh. Postać, dzięki której ta książka była chociaż w pewnym stopniu interesująca. Jego cięte riposty i zabawne teksty dodawały takiego uroku, że aż chciało się czytać więcej i więcej. "Gdybyś był kobietą chyba bym się w tobie zakochał!"
Ale nawet z tą postacią, historia pozostawia wiele do życzenia. Płytka akcja, nierozwinięta fabuła. No bo ile można podróżować i kogoś szukać? Kolejnym minusem jest język. I wcale nie mam na myśli wulgaryzmów ani nic podobnego. Nie. Po prostu w niektórych momentach przez myśl przechodzi tylko słowo ohydne. A wierzcie mi, przeczytałam tyle horrorów (obejrzałam zresztą też), że rzadko kiedy coś jest w stanie do tego stopnia mnie obrzydzić.
Tak jak pierwszą część, tak i tą, czyta się szybko, bo styl pisania niewiele się zmienia. Do tego w większości mamy do czynienia z Ozyshem, więc dochodzi do tego niezwykłość jego wypowiedzi. I to jest jeden z nielicznych plusów powieści. Natomiast kolejnym minusem jest zakończenie. Strasznie naciągane (przynajmniej epilog). Na tym ostatnim rozdziale mogłaby się już skończyć i byłoby w porządku.
Czy przeczytam trzecią część? Prawdopodobnie tak. Nie lubię zostawiać czegoś, co już zaczęłam, więc ją kupię i będę miała przynajmniej tą nikłą nadzieję, że może bardziej mnie zauroczy.
Nie poleciłabym tej książki ludziom o słabych nerwach ani tym, którzy są przewrażliwieni na temat "grzecznego" języka. Fani fantasy mogą przeczytać. A nóż im się spodoba?
I tak jesteś dziwna, że się z tym męczysz skoro ci nie pasuje... Gdybyś jeszcze musiała je recenzowac dla portalu tobym pojęła, ale tak to za Chiny cię nie kumam ;P
OdpowiedzUsuńNo bo jak zaczęłam to muszę skończyć! Inaczej nie umiem, no ;p
OdpowiedzUsuńChociaż za tego anioła też mi się zabierać nie chce...
Opinia o książce raczej negatywna, a ja czuję się jeszcze bardziej zachęcona! Dziwne, prawda?
OdpowiedzUsuń