Tytuł: Koszmar z Elm Street
Autor: Jeffrey Cooper
Wydawnictwo: Phantom Press
Data i miejsce wydania: Gdańsk 1991 r.
Tym razem coś ze starszego repertuaru. Pewnie niewielu pamięta (o ile w ogóle zna) ten tytuł. Pierwszy horror, jaki przeczytałam. Taki, po którym polubiłam ten gatunek. Bardzo polubiłam i taką sympatią pałam do niego do tej pory.
Raz, dwa, Freddy już cię ma.
Trzy, cztery, poszukaj siekiery.
Pięć, sześć, swój krzyżyk weź.
Siedem, osiem, nie śpij, nie.
Dziewięć, dziesięć, nie dla ciebie sen.
Trzy, cztery, poszukaj siekiery.
Pięć, sześć, swój krzyżyk weź.
Siedem, osiem, nie śpij, nie.
Dziewięć, dziesięć, nie dla ciebie sen.
Wyobraźcie sobie, że śnicie koszmar. W tym koszmarze spotykacie faceta w czerwono-zielonym swetrze. Sweter jest stary i bardzo zniszczony, a mężczyzna ma poparzoną twarz. Słyszysz szuranie czegoś ostrego po ścianach i uderzanie metalu o metal. A potem widzisz rękawice z nożami. I one zagłębiają się w Twoim ciele. Budzisz się z krzykiem.
Ale wciąż krwawisz.
Dziesięć lat temu żył ktoś, kogo nazywano Rzeźnikiem ze Springwood. Freddy Krueger porywał i zabijał dzieci. Stworzył sobie do tego specjalną rękawicę z nożami na palcach. Przerażeni rodzice postanawiają sami wymierzyć karę mordercy. Spalają go żywcem.
Po dziesięciu latach Freddy powraca i pragnie zemsty. Zjawia się w snach dzieci swoich oprawców i zabija je w zamian za własne krzywdy.
Nancy, po koszmarach i śmierci swojej przyjaciółki odkrywa straszliwą prawdę. Nikt nie wierzy w opowieści dziecka, więc jest zmuszona sama stawić czoło mordercy i uratować tych, którzy jeszcze nie umarli. Czy jej się to uda?
Mawiają, że ta książka jest kiepska. Napisana stylem, który bardziej pasuje licealiście niż profesjonalnemu pisarzowi. I owszem, jest kiepska. Ale tylko dla tych, którzy są już wprawieni w czytaniu wszlekiego rodzaju horrorów.
Mi bardzo się podobała. A wiecie dlaczego? Bo, jak już wspominałam, to pierwszy horror, jaki przyszło mi czytać.
Sama fabuła zła nie jest. Pomysł ciekawy i wart opisania, a jeśli chodzi o styl... No cóż, czyta się szybko i przyjemnie, bo tekst nie jest ani ciężki, ani specjalnie zastanawiający. Może rzeczywiście do tych najlepszych nie należy, ale za to jest jak najbardziej odpowiedni na kilka wieczornych godzin (dla całości serii) przy gorącej czekoladzie.
Koszmar z Elm Street poleciłabym każdemu, kto chce rozpocząć swoją przygodę z Horrorami w literaturze. Raczej nie sądzę, żeby ta książka spodobała się stałym czytelnikom gatunku, bo brakuje jej grozy i tego czegoś, ale i tak jest warta przeczytania. Może komuś przypadnie do gustu.
4/6
0 komentarze:
Prześlij komentarz