Tytuł: Kuroshitsuji
Seria: Mroczny kamerdyner - Tom 1
Autor: Yana Toboso
Wydawnictwo: Waneko
Data i miejsce wydania: Warszawa, 2011
Moja ocena: 9/10
Zakładka: Niedoprawiona ambrozja
Jestem kamerdynerem rodziny Phantomhive. Byłoby hańbą nie znać czegoś tak elementarnego.
Mroczny kamerdyner czy lokaj, jak wielu woli, to jedna z najpopularniejszych serii w świecie anime i mangi. Można rzec, że historia Yany Toboso zyskała tak wielką sławę dopiero po powstaniu jej ekranizacji. Nie da się jednak zaprzeczyć, że obie bardzo się od siebie różnią. Jak więc przedstawia się pierwowzór? Znakomicie.
W tomie pierwszym poznajemy dwunastoletniego hrabiego - Ciela Phantomhive'a, będącego głową rodziny, a także szefem spółki Fantom, zajmującej się produkcją zabawek dla dzieci i słodyczy. Nikt nie podejrzewałby jednak, że ten sam chłopiec, na usługach królowej, rozprawia się z londyńskim podziemiem. Obok niego zaś zawsze dumnie kroczy wierny kamerdyner - Sebastian.
O tej mandze nie da się mówić, nie używając w stosunku do niej słowa świetna. Wspaniała akcja, niesamowity pomysł i fantastyczne wykonanie. Mroczne fantasy z domieszką realności umieszczone w samym centrum wiktoriańskiej Anglii.
Co zachwyca od samego początku? Niewątpliwie kreska Yany Toboso. Wszystkie rysunki są staranne i bardzo rzeczywiste. Takie, jakich oczekuje się po dobrym komiksie. Takie, które zastępują wiele słów. Wszystkie stroje - które autorka bardzo lubi projektować - jak i dodatki zostały dopracowane w najmniejszych szczegółach, co tylko wzmacnia i tak już niesamowity obraz.
Następną perełką są bohaterowie. Na samym ich czele niezaprzeczalnie królują Sebastian i Ciel. Tym pierwszym będzie zachwycać się znaczna część osób, tym drugim pewnie mniej, ale również sporo. Nie tylko oni jednak zasługują na uwagę. Równie ciekawa jest pokojówka Meylin, ogrodnik Finni czy kucharz Bard, a nawet epizodyczny Pan Tanaka. Wszystkie postaci są wyrańnie zarysowane i każda z nich ma odmienny, całkowicie indywidualny charakter.
Wspaniały jest również fakt, że akcja wciąż biegnie do przodu. Zdarzenia niebezpieczne i trzymające w napięciu łączą się z tymi spokojnymi, niemalże codziennymi, tworząc interesujące zestawienie. Dramat i kryminał przeplatają się z komedią, a wszystko to daje zaskakujący efekt.
Niestety, w tym konkretnym wydaniu pojawia się jedna, znacząca wada. Mianowicie, tłumaczenie. Nie bez powodu fani nie są nim zachwyceni. Choć wydanie Waneko jest naprawdę w porządku, ten jeden mankament niszczy opinię o całości. I nad tym właśnie trzeba by było popracować.
Poza tym, Kuroshitsuji jest doskonałe dla fanów mrocznych, nieco zabawnych, ale wciąż poważnych i wzruszających historii, przedstawionych w formie komiksu.
Recenzja napisana w ramach wyzwania Czytam Fatastykę.
W tomie pierwszym poznajemy dwunastoletniego hrabiego - Ciela Phantomhive'a, będącego głową rodziny, a także szefem spółki Fantom, zajmującej się produkcją zabawek dla dzieci i słodyczy. Nikt nie podejrzewałby jednak, że ten sam chłopiec, na usługach królowej, rozprawia się z londyńskim podziemiem. Obok niego zaś zawsze dumnie kroczy wierny kamerdyner - Sebastian.
Demon ze mnie, nie kamerdyner.
O tej mandze nie da się mówić, nie używając w stosunku do niej słowa świetna. Wspaniała akcja, niesamowity pomysł i fantastyczne wykonanie. Mroczne fantasy z domieszką realności umieszczone w samym centrum wiktoriańskiej Anglii.
Co zachwyca od samego początku? Niewątpliwie kreska Yany Toboso. Wszystkie rysunki są staranne i bardzo rzeczywiste. Takie, jakich oczekuje się po dobrym komiksie. Takie, które zastępują wiele słów. Wszystkie stroje - które autorka bardzo lubi projektować - jak i dodatki zostały dopracowane w najmniejszych szczegółach, co tylko wzmacnia i tak już niesamowity obraz.
Następną perełką są bohaterowie. Na samym ich czele niezaprzeczalnie królują Sebastian i Ciel. Tym pierwszym będzie zachwycać się znaczna część osób, tym drugim pewnie mniej, ale również sporo. Nie tylko oni jednak zasługują na uwagę. Równie ciekawa jest pokojówka Meylin, ogrodnik Finni czy kucharz Bard, a nawet epizodyczny Pan Tanaka. Wszystkie postaci są wyrańnie zarysowane i każda z nich ma odmienny, całkowicie indywidualny charakter.
Paniczu, zawsze będę u pańskiego boku. Aż do ostatniej chwili.
Wspaniały jest również fakt, że akcja wciąż biegnie do przodu. Zdarzenia niebezpieczne i trzymające w napięciu łączą się z tymi spokojnymi, niemalże codziennymi, tworząc interesujące zestawienie. Dramat i kryminał przeplatają się z komedią, a wszystko to daje zaskakujący efekt.
Niestety, w tym konkretnym wydaniu pojawia się jedna, znacząca wada. Mianowicie, tłumaczenie. Nie bez powodu fani nie są nim zachwyceni. Choć wydanie Waneko jest naprawdę w porządku, ten jeden mankament niszczy opinię o całości. I nad tym właśnie trzeba by było popracować.
Poza tym, Kuroshitsuji jest doskonałe dla fanów mrocznych, nieco zabawnych, ale wciąż poważnych i wzruszających historii, przedstawionych w formie komiksu.
Recenzja napisana w ramach wyzwania Czytam Fatastykę.
Jeszcze nigdy nie miałam okazji sięgnąć po jakąkolwiek mangę, ale w pierwszym rzucie chciałabym przeczytać "Death note". Potem zastanowię się nad innymi i może skorzystam z twojej recenzji. :)
OdpowiedzUsuń"Death Note" również serdecznie polecam :). Dla samej historii. Niestety, nie znam mangi, a jedynie anime, ale sądzę, że może być bardzo dobra. Mimo to, "Kuroshitsuji" jest dla mnie jednym z "number one" ;).
Usuń"Kuroshitsuji" to z pewnością tytuł warty uwagi. Za mną już 5. tomów, a pozostałe czekają na półce. :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym sięgnęła, ale mangi są drogie i zbyt szybko się je czyta. Wolę dlatego książki.Ale Death Note też polecam - widziałam anime :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka też mi polecała tę mangę. Myślałam o niej już dawno, więc... chyba po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kuroshitsuji. Chociaż oglądałam póki co tylko anime. I uważam, że drugi sezon jest znacznie lepszy od pierwszego. Bardzo chciałabym przeczytać mangę <3
OdpowiedzUsuńOdpadam. Anime, maga i inne tego typu formy sztuki mi zwyczajnie nie odpowiadają;) Recenzja zachęcająca, lecz ja bastuję;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stag.
Czytałam. Bardzo lubię, choć tomików nie kupuję. Moim zdaniem Kurosza nie można brać zbyt poważnie - zwłaszcza tych czasów wiktoriańskich. Jako wielka fanka tamtego okresu widzę, co Yana Toboso porobiła źle (kolczyki u paniczów? a fe!). Niemniej jednak, Kuroshitsuji traktuję z przymrużeniem oka, a wtedy manga okazuje się być E-PIC-KA. :D
OdpowiedzUsuń"Jedziemy na wycieczkę, bierzemy Ciela w teczkę~"