Tytuł: Osama
Autor: Lavie Tidhar
Wydawnictwo: MAG
Data i miejsce wydania: Warszawa, 2013
Moja ocena: 7/10
Zakładka: Intrygujący posiłek
I czasami, gdy padało, na krótką chwilę rozstępowały się chmury i przebijały się przez nie promienie słońca.
Nad sięgnięciem po tę książkę nie zastanawiałam się długo. Zobaczyłam to piękne określenie, jakim jest Uczta Wyobraźni i już wiedziałam, że wkrótce będzie moja. Nie było nad czym myśleć, toteż niemal natychmiast zabrałam się za czytanie. I po zakończeniu lektury mogę powiedzieć jedno: tak, to jest Uczta Wyobraźni. Ale bliżej jej do Pustej przestrzeni Harrisona niż do Wurta Noona czy jakiekolwiek powieści Valente z tej serii.
Joe, który wiedzie spokojne życie w Wientianie jest, z reguły przez nikogo nie niepokojonym, prywatnym detektywem. Codziennie rano wypija filiżankę mocnej kawy z gór Laosu w niewielkiej kafejce, która pełni rolę jego biura częściej, niż to konieczne. Siedząc tak, czyta tanie powieści sensacyjne Mike'a Longshotta opowiadające o czymś, co w jego świecie nie istnieje - o globalnym terroryzmie. Jednak rutyna mija, kiedy tajemnicza dziewczyna zleca Joemu zadanie - odszukać autora książek z cyklu Osama bin Laden - Mściciel... Odszukać nieuchwytnego Mike'a Longshotta. To wpędzi Joe'go w niebezpieczeństwo i na zawsze odmieni jego życie.
Krótka refleksja na temat mojego porównania ze wstępu. Właściwie, trudno powiedzieć, żeby Pusta przestrzeń i Osama były podobne. Nie. Jednak występuje jedna wspólna cecha, która łączy obie powieści. Brakuje w nich magii. Jest więc to, co w Uczcie... powinno się znaleźć - piękno, specyficzny styl, pewna trudność... ale dzieło Lavie Tidhara to nie książka dla fanów typowego fantasy, gdyż owego gatunku jest w niej zwyczajnie... mało. Chciałoby się rzec: tyle, co kot napłakał. Nie oznacza to jednak, że Osama jest powieścią złą. Bo nie jest. Wcale. Wręcz przeciwnie - można o niej powiedzieć, że to lektura interesująca, zaskakująca, oryginalna, a nie zwykła, ale na pewno nie to, że jest zła.
Nie mogę napisać, że czyta się łatwo - tego nigdy nie należy spodziewać się przy tej serii przez wzgląd na unikatowy i równocześnie wspaniały styl jej autorów - ale na pewno powieść tę można zaliczyć do grupy tych z Uczty..., które odbiera się prościej. Jest w niej więcej "zwyczajnej" akcji - poszukiwań, sensacji, strzelaniny, natomiast wydarzenia nie do końca jasne zostają zepchnięte na dalszy plan. Do rozwiązania niezrozumiałych aluzji prowadzi więc cała fabuła, którą zrozumieć da się bez najmniejszego problemu.
Czytelnik sięgający po Osamę nie ma do czynienia z dużą liczbą bohaterów. Właściwie historia skupia się raczej na samym Joe, który jednak jest świetnie wykreowaną postacią. Na przestrzeni akcji możemy poznać go dość dobrze jako upartego, odważnego - choć akurat tę cechę jego charakteru niekiedy można nazwać głupotą - i doprowadzającego sprawę do końca detektywa lub po prostu człowieka. Osobę niepoddającą się i stale dążącą do obranego celu.
Niestety, w końcu następuje pewien moment, w którym powieść zaczyna się "psuć". Po poprowadzeniu całej opowieści w dość stonowany sposób, koniec wydaje się stanowczo za szybki. Akcja zabrnęła do przodu tak bardzo, że to zakończenie jest też elementem nie do końca zrozumiałym. I z jednej strony intryguje, a z drugiej zostawia w głowie nurtujące i zarazem irytujące myśli, a więc niełatwo stwierdzić, czy zwieńczenie historii podoba się, czy nie.
Osamę bez wątpienia polecam więc wszystkim fanom Uczty Wyobraźni, a także osobom lubującym się w powieściach sensacyjnych, bo i Ci znajdą tutaj coś dla siebie. Gdyby jednak ktoś oczekiwał gwałtownej, pędzącej akcji i spektakularnych wydarzeń, przybierających formę efektów specjalnych w ekranizacjach, to nie powinien szukać ich w powieści Lavie Tidhara.
Joe, który wiedzie spokojne życie w Wientianie jest, z reguły przez nikogo nie niepokojonym, prywatnym detektywem. Codziennie rano wypija filiżankę mocnej kawy z gór Laosu w niewielkiej kafejce, która pełni rolę jego biura częściej, niż to konieczne. Siedząc tak, czyta tanie powieści sensacyjne Mike'a Longshotta opowiadające o czymś, co w jego świecie nie istnieje - o globalnym terroryzmie. Jednak rutyna mija, kiedy tajemnicza dziewczyna zleca Joemu zadanie - odszukać autora książek z cyklu Osama bin Laden - Mściciel... Odszukać nieuchwytnego Mike'a Longshotta. To wpędzi Joe'go w niebezpieczeństwo i na zawsze odmieni jego życie.
Krótka refleksja na temat mojego porównania ze wstępu. Właściwie, trudno powiedzieć, żeby Pusta przestrzeń i Osama były podobne. Nie. Jednak występuje jedna wspólna cecha, która łączy obie powieści. Brakuje w nich magii. Jest więc to, co w Uczcie... powinno się znaleźć - piękno, specyficzny styl, pewna trudność... ale dzieło Lavie Tidhara to nie książka dla fanów typowego fantasy, gdyż owego gatunku jest w niej zwyczajnie... mało. Chciałoby się rzec: tyle, co kot napłakał. Nie oznacza to jednak, że Osama jest powieścią złą. Bo nie jest. Wcale. Wręcz przeciwnie - można o niej powiedzieć, że to lektura interesująca, zaskakująca, oryginalna, a nie zwykła, ale na pewno nie to, że jest zła.
Nie mogę napisać, że czyta się łatwo - tego nigdy nie należy spodziewać się przy tej serii przez wzgląd na unikatowy i równocześnie wspaniały styl jej autorów - ale na pewno powieść tę można zaliczyć do grupy tych z Uczty..., które odbiera się prościej. Jest w niej więcej "zwyczajnej" akcji - poszukiwań, sensacji, strzelaniny, natomiast wydarzenia nie do końca jasne zostają zepchnięte na dalszy plan. Do rozwiązania niezrozumiałych aluzji prowadzi więc cała fabuła, którą zrozumieć da się bez najmniejszego problemu.
Czytelnik sięgający po Osamę nie ma do czynienia z dużą liczbą bohaterów. Właściwie historia skupia się raczej na samym Joe, który jednak jest świetnie wykreowaną postacią. Na przestrzeni akcji możemy poznać go dość dobrze jako upartego, odważnego - choć akurat tę cechę jego charakteru niekiedy można nazwać głupotą - i doprowadzającego sprawę do końca detektywa lub po prostu człowieka. Osobę niepoddającą się i stale dążącą do obranego celu.
Niestety, w końcu następuje pewien moment, w którym powieść zaczyna się "psuć". Po poprowadzeniu całej opowieści w dość stonowany sposób, koniec wydaje się stanowczo za szybki. Akcja zabrnęła do przodu tak bardzo, że to zakończenie jest też elementem nie do końca zrozumiałym. I z jednej strony intryguje, a z drugiej zostawia w głowie nurtujące i zarazem irytujące myśli, a więc niełatwo stwierdzić, czy zwieńczenie historii podoba się, czy nie.
Osamę bez wątpienia polecam więc wszystkim fanom Uczty Wyobraźni, a także osobom lubującym się w powieściach sensacyjnych, bo i Ci znajdą tutaj coś dla siebie. Gdyby jednak ktoś oczekiwał gwałtownej, pędzącej akcji i spektakularnych wydarzeń, przybierających formę efektów specjalnych w ekranizacjach, to nie powinien szukać ich w powieści Lavie Tidhara.
Wyzwania: Czytam Fantastykę
0 komentarze:
Prześlij komentarz